w

Range Rover PHEV w teście łosia. Wynik po prostu fatalny (wideo)

Range Rover P440e test łosia
Range Rover PHEV w teście łosia. Wynik po prostu fatalny (wideo)

Duże, luksusowe SUV-y powinny zapewniać bezpieczeństwo – zarówno bierne, jak i czynne. Nie da się jednak oszukać fizyki.

Nie ma wątpliwości, że Range Rover PHEV, czyli topowy, brytyjski SUV z układem hybrydowym typu plug-in jest bardzo nowoczesnym samochodem, który został naszpikowany zaawansowanymi rozwiązaniami technologicznymi.

Potencjalne zderzenie z przeszkodą jest w tym aucie na pewno mniej ryzykowne, niż w przypadku mniejszych, kompaktowych modeli – gabaryty robią swoje. Aczkolwiek trzeba pamiętać, że medal ma zawsze dwie strony.

I tu pojawia się problem nie tylko z wymiarami, ale też masą własną. Świetnym tego przykładem może być test łosia, w którym wziął udział ten ciekawy model. Zacznijmy od tego, że prezentowany egzemplarz w wersji P440e został wyposażony w opony Pirelli Scorpion Zero 285/45 R22.

Czy gwałtowne szarpnięcie kierownicą i powrót na pierwotny tor jazdy jest w tym pięciometrowym aucie czymś prostym? No cóż, wiele zależy od prędkości. Granica zdawalności to 77 km/h, co zresztą podkreśla nazwa kanału. Jak więc poszło temu hybrydowemu Range Roverowi?

 

Stwierdzenie, że przy 76 km/h pojawiły się problemy to zdecydowanie za mało. Próba kontry zakończyła się skrajną podsterownością, która uniemożliwiła powrócenie na właściwy tor jazdy. Nie udało się utrzymać zamierzonego kierunku.

Opony miały duży problem, by znaleźć przyczepność. Przy tej masie (prawie 2700 kilogramów) i znaczących rozmiarach nie da się uniknąć kłopotów podczas nagłych manewrów na niewielkiej przestrzeni, gdy prędkościomierz wskazuje 70 km/h i więcej.

Ile można było jechać, by zaliczyć test łosia? Skromne 63 km/h. Tak, to bardzo mało jak na współczesny samochód. Warto podkreślić, że próba została zrealizowana na egzemplarzu ze standardowym rozstawem osi. Co by było, gdyby podjęto się wyzwania w odmianie przedłużonej? Nie wiemy, ale się domyślamy. Obawiamy się również tego, że poprawa elektroniki stabilizującej samochód nie przyniesie dużych efektów. Trzeba jednak zaczekać na działania inżynierów i mieć nadzieję, że uda się coś z tym zrobić.

Range Rover P440e oferuje układ hybrydowy plug-in oparty na trzylitrowym silniku benzynowym. Potencjał systemowy tej wersji to 440 koni mechanicznych i 620 niutonometrów. Moc trafia oczywiście na obie osie za pośrednictwem ośmiobiegowego automatu.

Sprint do setki zajmuje dokładnie 6 sekund, a prędkość maksymalna wynosi 225 km/h. Warto dodać, że hybrydowy Range Rover w odmianie 440-konnej to wydatek co najmniej 729 100 złotych.

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Audi RS e-tron GT vs BMW iX M60 vs KIA EV6 vs Tesla Model 3 vs Tesla Model X

Wielki test przyspieszenia aut elektrycznych. Nieoczywisty zwycięzca (wideo)

Renault Trafic dla niepełnosprawnych

Renault Trafic Gruau, czyli wariant do przewozu osób na wózkach inwalidzkich i nie tylko (test)