Ronda są najbezpieczniejszymi formami łączącymi (nie tylko) prostopadłe odcinki jezdni. Trudno jednak mówić o pełnej skuteczności, jeżeli umiejętności kierowców pozostawiają wiele do życzenia.
Kolejny tego przykład dał nam Racibórz. Na na jednym z najnowszych tego typu obiektów w mieście dochodzi często do niepokojących manewrów. Trudno je uzasadnić, ponieważ sama konstrukcja jest prosta i przyjazna w użytkowaniu. Miejsce poprzedzają oczywiście znaki, dlatego nikt nie powinien mieć tu problemów. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna. Nie wszyscy lokalni kierowcy przyzwyczaili się do nowego ronda.
Kolejny tego przykładem jest osoba prowadząca starego Hyundaia i10. Na nagraniu z miejskiego monitoringu dokładnie widać, jak czerwony samochód skręca w lewo i jedzie pod prąd. W pewnym momencie zbliża się do ronda inny pojazd, którego kierowca na szczęście nie włączył się od razu do ruchu. Dostrzegł pojazd jadący w przeciwnym kierunku i zaczekał aż nie będzie na kursie kolizyjnym.
Na rondzie w lewo
Nie wiadomo, czy kierowca zorientował się, że jedzie pod prąd. Gdy napotkał kolejny samochód (jadący prawidłowo), postanowił go przepuścić. To było jedyne słuszne rozwiązanie. Potem opuścił rondo wjeżdżając na właściwą stronę jezdni.
Jego zachowanie mogło doprowadzić do poważnych konsekwencji – na przykład wypadku w wyniku zderzenia czołowego. Wydaje się, że taki kierowca raczej powinien udać się na ponowny kurs albo oddać swoje prawo jazdy dla bezpieczeństwa – swojego oraz innych.