Pewne historie są na tyle zaskakujące, że trudno je skomentować. Ja jednak postaram się wtrącić swoje trzy grosze, choć nie wiem, czy w tym przypadku ma to jakikolwiek sens…
Z tego, co można przeczytać w internetach, miało to miejsce na procesji w Pszczynie. W tłumie wierzących prym wiódł kapłan. Pewnie było ich więcej, ale tylko jeden zdecydował się na wykorzystanie w tej nietypowej sytuacji… japońskiego roadstera. Wzrok Was nie myli, to najnowsza Mazda MX-5 w wersji RF.
To bez wątpienia fantastyczny samochód (tę odmianę przetestuję dla Was w lipcu), ale czy ksiądz wybrał na pewno właściwą formę uczestnictwa w dniu tak ważnym dla katolików? Może to kwestie zdrowotne, ale żeby od razu wykorzystywać właśnie tak rzucające sięw oczy auto? No cóż, sami oceńcie…