Pod względem kultury jazdy, daleko nam do cywilizacji zachodniej. Być może policja skupia się nie na tym, co trzeba.
Łapanie za prędkość na pustych i prostych odcinkach z dobrą widocznością, gdzie nie dochodzi do wypadków może i ma podstawy prawne (w końcu należy przestrzegać przepisów), ale w tym kraju dochodzi do znacznie większych i niebezpieczniejszych sytuacji, którym mundurowi powinni się przyjrzeć.
Wśród nich znajdują się oczywiście wszelkie przejawy agresji, które czasami są prowokowane głupotą. Tak też było tym razem na odcinku łączącym S8 z A2. Kierowca starego Golfa okupował lewy pas, gdy jadący za nim użytkownik dostawczego Renault zamierzał go wyprzedzić.
Konieczne było wykorzystanie prawego pasa. Gdy wykonał manewr, nacisnął chwilowo na hamulec, by wystraszyć drugiego uczestnika ruchu. Ten jednak nie zamierzał odpuszczać. Wręcz przeciwnie. Starał się za wszelką cenę odpowiedzieć tym samym.
I tak głupota napędziła głupotę. Mężczyźni tworzyli zagrożenie na drodze i mogli spowodować wypadek. Potencjalny kontakt przy tej prędkości mógłby skończyć się utratą panowania nad maszynami.
A wystarczyło jechać prawym pasem i nie wymierzać kar na własną rękę. Niestety, daleko nam do rozsądku, który powinien być fundamentem bezpiecznej jazdy. Takich przykładów jest mnóstwo i nic nie wskazuje na to, że będzie lepiej. Akcje policji, które opierałyby się na ściąganiu z lewego pasa nagminnych „okupantów” przyniosłyby rezultat. Takie czynności są jednak bardziej czasochłonne, a co za tym idzie – mniej dochodowe.