Łamanie przepisów nierzadko uchodzi płazem. Uczestnicy ruchu pozwalają sobie na wykroczenia, które czasami trudno jest udowodnić.
Brak kamer monitoringu, nagrań czy świadków potwierdzających przebieg zdarzenia ogranicza możliwości działania odpowiednim służbom. W tym przypadku przejazd na czerwonym został zarejestrowany przez jednego z kierowców, a na dodatek doprowadził do wymuszenia pierwszeństwa – na radiowozie.
Jak widać na nagraniu, kierowca starego Volkswagena Golfa wjechał na skrzyżowanie, gdy sygnalizacja na to nie pozwalała. Wtedy też świeciło się zielone dla uczestników ruchu skręcających w prawo z drogi prostopadłej do toru jazdy użytkownika niemieckiego auta.
Konsternacja czy nieświadomość?
Policjanci byli pierwsi przed sygnalizatorem, dlatego szybko ruszyli. Musieli jednak hamować, bo z ich lewej strony nadjeżdżał wspomniany Volkswagen. Przepuścili go, jak gdyby nigdy nic. Na tym materiał się kończy, ale świadek ujawnił, że nie podjęto żadnych działań wobec kierowcy Golfa.
Jak to interpretować? Trudno podejrzewać świadome działanie funkcjonariuszy. Policjanci mogli nie wiedzieć (choć powinni), że kierowca niemieckiego samochodu pozwolił sobie na przejazd na czerwonym.
Tym sposobem udało się uniknąć mandatu. Nie zawsze jest jednak tyle szczęścia. Lekceważenie czerwonego światła jest bardzo nieodpowiedzialnym wykroczeniem, które może doprowadzić do wypadku. Nie należy postępować w ten sposób. Gdyby kierowca radiowozu kontynuował jazdę, doszłoby do kolizji. Ustalenie sprawcy nie stanowiłoby żadnego problemu.