Niestety, jazda po naszym kraju okraszona jest emocjami, które nie powinny nikomu towarzyszyć.
Te przejawy „kultury” u kierowcy i rowerzysty są kolejnym dowodem na problemy z mentalnością. Nie jest tajemnicą, że polscy uczestnicy ruchu czują się ważniejsi od innych. To potęguje chęć łamania przepisów.
Istnieje też grupa „upominających”, której działania są zazwyczaj płachtą na byka. Krótko mówiąc, bardziej zaogniają problem zamiast go rozwiązać. I właśnie z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w tym przypadku. Wszystko zaczęło się na ulicy Centralnej w Krakowie.
Przejawy „kultury” u kierowcy i rowerzysty
Użytkownik samochodu postanowił zwrócić uwagę rowerzyście, którzy przejeżdżał przez przejście dla pieszych zamiast przeprowadzić swój pojazd. Gdy mężczyzna na jednośladzie zapytał „co?”, w odpowiedzi usłyszał przekleństwo.
Wydawało się, że to koniec niepotrzebnej wymiany zdań. Wkrótce jednak doszło do kolejnej konfrontacji – rowerzysta dogonił kierowcę na jednym z dalszych skrzyżowań. Uderzył ręką w auto i nie oszczędzał języka.
Kierowca najpewniej bał się wejść w polemikę. Zaczekał aż rowerzysta oddali się na bezpieczną odległość i krzyknął: „na kamerce jesteś!”. Bohaterstwo na miarę naszych czasów…
Nagranie trafiło do sieci i wywołało mieszane uczucia. Oczywistym jest, że użytkownik jednośladu nie powinien przejeżdżać przez przejście dla pieszych, ale kierowanie do niego przekleństw w sytuacji, która nie tworzyła żadnego zagrożenia było nie na miejscu. O kolejnych czynach już lepiej nie wspominać, bo z obu stron były po prostu żałosne.