Ceny paliw osiągają horrendalne wartości, co irytuje wszelkich użytkowników pojazdów spalinowych.
Właśnie dlatego organizowane są protesty na stacjach Orlen. Kierowcy stwierdzili, że czas wyrazić swoją niechęć do panującej sytuacji. Rekordowe marże koncernu tylko podgrzewają atmosferę wokół dużego problemu.
Czy to jest zmowa? Trudno jednoznacznie stwierdzić. Na pewno ta ogólnoeuropejska tendencja budzi niepokój. Pamiętajmy jednak, że stosunek zarobków do cen paliw w Polsce jest bardzo słaby, dlatego obywatele mają prawo wyrażać swoje niezadowolenie.
Protesty na stacjach Orlen
Kierowcy zatrzymują swoje auta na wjazdach i twierdzą, że są zepsute. Potwierdza to nagranie udostępnione przez bielsko.tv. „Masowe awarie” mają zwrócić uwagę na problem i sprowokować rząd do zmiany polityki.
Media sprzyjające obozowi władzy sugerują, że to konieczność, by kierowcy z sąsiednich państw nie przyjeżdżali i nie zabierali „naszego paliwa”. Tak, trudno byłoby znaleźć głupszy argument, ale do części zmanipulowanej społeczności może on przemówić.
Wzrost cen paliw nie jest adekwatny do sytuacji gospodarczej. Nietrudno odnieść wrażenie, że ktoś nabija państwową kieszeń w sposób daleki od rozsądnego. Coraz większa liczba kierowców to dostrzega. Firmy transportowe też nie mają powodów do radości.
Co dalej?
Czy sytuacja zostanie przywrócona do normy? To zależy, co przyjmiemy za normę. Nie należy oczekiwać gwałtownych obniżek, o czym świadczą wymiany pylonów (słupków cenowych) na takie z większymi wyświetlaczami…
Zastanawiamy się, do czego ma to prowadzić. Może ktoś próbuje zachęcić nas do kupna auta elektrycznego? Pamiętajmy, że ceny energii też rosną. Poza tym, ładowanie samochodu na prąd jest czasochłonne i może być drogie – jeżeli nie mamy własnego, szybkiego źródła.
Ponadto, sam zakup takiego pojazdu jest niezwykle kosztowny. O wrażliwości układu baterii podczas kolizji nawet nie chcemy pisać. Zresztą, jaki to wszystko ma sens w kraju „na węgiel”…?
Mamy nadzieję, że wzrost cen paliw zostanie powstrzymany. Może on doprowadzić do odwrotnych skutków, niż te zamierzone. Chyba, że celem jest zmniejszenie zarobków koncernów naftowych i bunt społeczeństwa.