Niestety, politycy grają swoje role i widać to doskonale po koncernach paliwowych. Kolejne huczne zapowiedzi nie biorą się z dobroci rządzących.
To wszystko gra polityczna obciążająca finansowo klientów, którzy spanikowali w chwili rozpoczęcia wojny na Ukrainie. Prezes Obajtek zapowiada obniżki cen, jednakże to nie zasługa szczodrości potentatów, tylko niższych wartości na światowych rynkach.
Co ciekawe, prezes Obajtek podał konkretne kwoty. Za litr oleju napędowego mamy zapłacić około 34 grosze mniej, a na litrze benzyny zaoszczędzimy mniej więcej 20 groszy. Uwzględniając aktualny stan rzeczy, można wywnioskować, że ropa będzie kosztować 7,55 zł, a benzyna 95-tka poniżej 6,80 zł. Tym samym mają to być najniższe ceny w Europie.
Coś tu nie gra
Te brawurowe spadki niewiele zmieniają, ponieważ ceny wciąż są znacznie wyższe, niż wtedy, gdy rząd wprowadzał tak zwaną tarczę antyinflacyjną. Z kolei koszty za baryłkę nie zmieniły się. Dlaczego więc wszyscy musimy płacić tak horrendalne kwoty za paliwo?
Wojna na Ukrainie zasiała panikę, która zdaje się sprzyjać windowaniu cen – zarówno za benzynę, jak i olej napędowy czy LPG. Wszystko wzrasta mniej więcej proporcjonalnie, co w tym przypadku trudno mówić o naturalności.
Powtarzamy: wartości na światowych rynkach nie zmieniły się tak gwałtownie, jak ceny na stacjach paliw. Ktoś tu zarabia ogromne pieniądze. I nie jest to zwykły obywatel.
Czy sytuacja zostanie ustabilizowana? Według nas ciężko liczyć na powrót do niskich cen, tym bardziej że tendencje ogólnoeuropejskie są bardzo podobne. Jak zwykle w takich przypadkach, koszty ponosi całe społeczeństwo. Być może za jakiś czas będzie taniej, co nie znaczy, że tanio.