Wielu twierdzi, że prowadzenie tramwaju nie wymaga dużych umiejętności, bo nie trzeba korzystać z kierownicy. Jazda po szynach bywa jednak wymagająca.

W przypadku pojazdów szynowych znacznie trudniej skorygować błąd. Jeżeli osoba prowadząca wielotonowy tramwaj zapomni o zmianie toru jazdy w miejscu do tego wyznaczonym (zwrotnica), to później może doprowadzić do kolizji czołowej z innym składem. Ponadto, błąd motorniczego może być dokładnie taki sam, jak kierowcy (np. zagapienie, nieuwaga, brak wyczucia odległości). W tym przypadku konsekwencją dekoncentracji było 31 rannych i dwa uszkodzone tramwaje.

Zdarzenie miało miejsce w okolicach ronda Starołęka w Poznaniu. Jak wynika ze wstępnych ustaleń policji, motorniczy linii 12 najechał na tył tramwaju linii 7, który oczekiwał przy przystanku. Poprzedzający pojazd wykonywał rutynowy kurs i nie był w żadnym stopniu uszkodzony. Nie wiadomo, dlaczego nie zdołał zatrzymać pojazdu i zapobiec kolizji.

Prokuratura bada wypadek

Spośród 31 rannych, kilkoro jest w stanie ciężkim. Sprawą zajęła się prokuratura, która bada okoliczności przy współpracy z funkcjonariuszami. Do sieci trafiło nagranie z monitoringu umieszczonego na pobliskim budynku. Widać na nim moment zdarzenia.

Pozostaje mieć nadzieję, że wszyscy poszkodowani szybko odzyskają swoje zdrowie. Motorniczemu może grozić duża kara. Nie wiadomo w jakim jest stanie i czy prowadził maszynę pod wpływem jakichś środków odurzających. Niewykluczone są także zasłabnięcie i zaśnięcie podczas prowadzenia.