Wielu fanów motoryzacji, że nowoczesne samochody mają większe tendencje do samozapłonów ze względu na skomplikowaną elektronikę, która może wywołać zwarcie.
Ma to sens, ale nawet proste auta mogą ulegać pożarom. Powodem jest zazwyczaj ich wątpliwy stan techniczny. Nawet zwykła usterka może doprowadzić do pojawienia się iskry w bardzo złym miejscu. Czy tak było tym razem?
Najpewniej tak, choć już wiadomo, że dokładna przyczyna nie zostanie ujawniona. Zacznijmy od tego, że do zdarzenia doszło w miejscowości Skawina. Użytkownik pojazdu oczekiwał na swoją kolej przed skrzyżowaniem.
Nagranie przedstawia perspektywę świadka. Po kilku sekundach pojawił się ogień, który był poprzedzony gęstym dymem. Autor materiału postanowił wycofać i zatrzymać swój samochód w bezpiecznym miejscu. Potem trzeba było pomóc właścicielowi starego kombi.
Szybko okazało się, że płomienie są już za duże, by akcja gaśnicza na małą skalę przyniosła oczekiwany rezultat. Łącznie użyto 11 kilogramów proszku gaśniczego, a przy tym wylano kilka butelek wody.
Podejrzewamy, że gaśnice były użyte po kolei. Przy tak skromnym rozproszeniu środka i jednocześnie dużym ogniu trudno było oczekiwać skutecznego rezultatu. Być może udałoby się to wtedy, gdyby wszystko zostało użyte jednocześnie. W takich sytuacjach nie da się jednak tego zrobić, bo nikt nie wozi całej palety gaśnic w bagażniku. Pozostaje odrobić lekcje i unikać usterek, które mogą wywołać pożar.