Głupota ludzka nie zna granic, ale prawo powinno je wymierzać. Niestety, przepisy działają biernie, dlatego nie są w stanie zapobiec poważnym zdarzeniom drogowym.
Mogą jednak surowo ukarać tych, którzy dopuszczają się skrajnie nieodpowiedzialnych czynów. Wydaje się, że ten delikwent pasuje idealnie do otrzymania maksymalnego wyroku w swojej bezprecedensowej sprawie.
Do zdarzenia doszło 15 lutego w Siedlcach na ulicy Brzeskiej. Kierowca prowadzący niemiecki samochód nie dostosował prędkości do warunków, a do tego pozwolił sobie na nieuwagę. Gdy zaczął hamować było już za późno.
Uniknął zderzenia potrącają trzech pieszych
Zorientował się, że nie zdoła wytracić szybkości i podjął najgorszą z możliwych decyzji. Zamiast utrzymywać kurs i uderzyć w poprzedzający pojazd, postanowił odbić w prawo i wjechać na chodnik. Każdy wie, dokąd ta historia zmierza.
Po chwili doszło do potrącenia trzech pieszych w wieku 39-45 lat. Jeden z nich podniósł się bardzo szybko, ale dwóm pozostałym musiały pomóc służby ratunkowe. Na szczęście wszyscy uniknęli obrażeń zagrażających życiu i po badaniach zostali wypisani ze szpitala.
Kierowca zrobił coś niewyobrażalnie głupiego – i to potrójnie. Sam manewr był skrajnie nierozsądny, ale w nagłych sytuacjach nietrudno o błąd. Pierwsza reakcja po wypadku jest jednak niewytłumaczalna.
Mężczyzna wysiadł z auta i złapał się za głowę zamiast od razu starać się udzielić pomocy. Tym razem udało się uniknąć poważnych uszczerbków na zdrowiu, ale w wielu wypadkach to sekundy decydują o ludzkim losie i nie należy zwlekać czy przejmować się sobą.
Trzeci wątek dotyczy uprawnień, a raczej ich braku. 26-letni sprawca stracił prawo jazdy, ponieważ przekroczył liczbę 24 punktów karnych. To, że był trzeźwy jest umiarkowanie dobrą wiadomością w tych okolicznościach.
Mężczyzna doczeka się sprawy w sądzie. Zgodnie z obowiązującym prawem, grozi mu kara 2 lat pozbawienia wolności. W takim przypadku wymierzenia maksymalnej kary uzupełnionej wysoką grzywną byłoby wskazane. Szkoda, że prawo nie uwzględnia zarobienia pieniędzy na własną odsiadkę. Wtedy taki człowiek mógłby mieć nie tylko czas na przemyślenia, ale też przejść proces resocjalizacji w bardziej wartościowy sposób.