Wojciech Krzemiński
Ruch uliczny wydaje się znacznie bardziej niebezpieczny, niż ten odbywający się na wodzie. Wszystko za sprawą wielu skrzyżowań, ograniczeń widoczności i licznego grona uczestników.
Warto jednak zaznaczyć, że nigdzie nie jest bezpiecznie, jeżeli w pobliżu znajduje się… człowiek. To zazwyczaj ludzie są sprawcami niepożądanych zdarzeń, a nie sprzęt bądź warunki pogodowe. Nie inaczej jest w przypadku wody, czego kolejny przykład znajdziecie na poniższym nagraniu.
Pewien człowiek wypłynął łodzią na środek jeziora, by w spokoju powędkować. Jego plany zostały jednak zakłócone przez użytkownika skutera. Nie był to jednak profesjonalista. Najpewniej pierwszy raz korzystał z maszyny…
Nie jest tajemnicą, że taki sprzęt wymaga wyobraźni, siły i umiejętności. Potrafi poruszać się z prędkością nawet 100 km/h. Zderzenie z taflą wody przy takiej prędkości można porównać do upadku na asfalt. Przed wypłynięciem warto więc postawić na naukę z doświadczoną osobą.
Tu najwyraźniej tego zabrakło. Mężczyzna nie opanował skutera i najprawdopodobniej spanikował. Zamiast skręcić (co jest możliwe tylko przy użyciu gazu), wpadł prosto w łódź i wędkarza. Wokół nie było innych jednostek wodnych, dlatego trzeba było naprawdę dużego pecha, by do tego doszło.
Obu uczestnikom wypadku udało się przeżyć. To niebezpieczne zdarzenie będzie jednak bardzo kosztowne dla sprawcy. Naprawa uszkodzeń może przekroczyć nawet kilkanaście tysięcy dolarów.
