Dostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze to obowiązek każdego uczestnika ruchu, który korzysta z jakiegokolwiek pojazdu.
Niestety, nie wszyscy są na tyle ostrożni, by udało się unikać niebezpiecznych zdarzeń. Tak też było tym razem na jednym z bielskich zjazdów z drogi ekspresowej. Kierowca popełnił duży błąd, ale konsekwencje były stosunkowo małe, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności. Poślizg na „mokrym zakręcie” zobrazował, jak niewiele trzeba, by znaleźć się w trudnej sytuacji.
Zacznijmy od tego, że użytkownik Hyundaia i10 zagapił się lub za późno podjął decyzję o zjechaniu z głównej arterii. Sugeruje to zmiana toru jazdy już na linii ciągłej. Poza tym, widać wyraźne hamowanie przed wejściem w zakręt.
Poślizg na „mokrym zakręcie” – rów był blisko
Była to za duża prędkość dla miejskiego modelu na wąskich oponach, które też mogły mieć najlepsze lata za sobą. Warto dodać, że padał deszcz, dlatego jezdnia była śliska. Nie trzeba było długo czekać na kłopoty.
Samochód wpadł w nadsterowność. Kierowca nie zdołał jej opanować, ale zaczął awaryjnie hamować. Auto obróciło się wokół własnej osi i zatrzymało częściowo na trawie. Jego skromne gabaryty sprawiły, że udało się uniknąć wizyty w rowie.
To zdarzenie należy potraktować jako przestrogę. Trudne warunki atmosferyczne muszą zachęcić do spokojniejszej i ostrożniejszej jazdy – wszystkich, bez wyjątku.