W małych miejscowościach i wsiach można zaobserwować nieco inne podejście do życia, co nie zawsze ma pozytywny wydźwięk.
Dotyczy to także prawa o ruchu drogowym. Nieoświetleni rowerzyści czy piesi po złej stronie jezdni to tylko dwa z wielu przykładów. Tym razem jednak chodzi o jazdę pod wpływem alkoholu. Pościg za nietrzeźwym skuterzystą na szczęście skończył się bez uszczerbków na czyimkolwiek zdrowiu.
Zacznijmy od tego, że do zdarzenia doszło w miniony poniedziałek (22 maja) około godziny 20:00 w miejscowości Zbrosławice, która znajduje się nieopodal Tarnowskich Gór. Policjanci patrolujący okolice dostrzegli niepewnie jadącego użytkownika jednośladu. Postanowili więc zatrzymać go do kontroli.
Pościg za pijanym skuterzystą
Funkcjonariusze zawrócili radiowóz, włączyli sygnały i próbowali doprowadzić do zatrzymania. Niestety, główny bohater tej historii nie zamierzał podporządkowywać się poleceniom mundurowych. I tak rozpoczął się krótki pościg za pijanym skuterzystą.
>Skuterzysta uderzył w Passata, a pasażer wywinął kozła. Nikt poważnie nie ucierpiał (wideo)
W pewnym momencie, podejrzany wjechał na wąską, leśną ścieżkę. Policjanci ruszyli za nim pieszo i, ku zaskoczeniu, zdołali go dogonić. Pościg za nietrzeźwym skuterzystą zakończył się obezwładnieniem mężczyzny. Okazało się, że ma 2 promile w wydychanym powietrzu. Intuicja nie zawiodła.
Mundurowi ustalili, że to 43-letni mieszkaniec powiatu tarnogórskiego. Z pewnością chciał uniknąć złapania i kary za nietrzeźwą jazdę, ale podjął bardzo złą decyzję, bo niezatrzymanie się do kontroli jest już traktowane jako przestępstwo. Za takie przewinienie grozi nawet kara pozbawienia wolności.
Wydaje się jednak, że w zamknięciu nie doszłoby do odpowiedniego procesu resocjalizacji takiego człowieka. Znacznie lepszy pomysł to obowiązkowe prace społeczne na rzecz ofiar wypadków z udziałem pijanych kierowców. W takich sytuacjach znacznie łatwiej wydusić z ludzi człowieczeństwo i pokazać im, do czego prowadzą ich bezmyślne czyny.