Jazda pojazdem uprzywilejowanym daje duże możliwości, ale wymaga także odpowiedniego doświadczenia i dużych umiejętności.
Niestety, to tylko teoria. W rzeczywistości bywa z tym różnie, czego dowodem jest ta historia. Policjant nawet na moment nie zwolnił przed skrzyżowaniem, czym doprowadził do poważnego zdarzenia drogowego.
Do tej niebezpiecznej sytuacji doszło już po zmroku, dlatego sygnały świetlne były doskonale widoczne. Kierowca Audi ruszył na zielonym świetle i przecinał kolejne pasy skrzyżowania. W tym czasie z prawej strony nadjeżdżał radiowóz na sygnale.
Jeden winny, dwóch nieostrożnych
Użytkownik niemieckiego sedana zaczął hamować dopiero wtedy, gdy znalazł się na kursie kolizyjnym z pojazdem uprzywilejowanym. Policjant, który prowadził oznakowany radiowóz pędził „na zaufanie”. Pewnie uznał, że mały ruch po zmroku i sygnały wystarczą, żeby przejechać przez skrzyżowanie bez wytracania prędkości.
I to był spory błąd. Doszło do potężnego zderzenia, w wyniku którego oba pojazdy zostały poważnie rozbite. Radiowóz ściął przy okazji sygnalizator i skrzywił znak przejścia dla pieszych.
Gdyby kierowcy zachowali minimum ostrożności (tak jak nagrywający), nie doszłoby do takiej sytuacji. Niestety, obaj jechali bez dokładnej wiedzy na temat otoczenia. To wynik ich nieuwagi.
Niewątpliwym sprawcą zdarzenia jest policjant, który mógł wjechać na skrzyżowanie, gdy świeciło się po jego stronie czerwone, ale jednocześnie musiał zachować szczególną ostrożność, a tego nie zrobił i doprowadził do kolizji.
Na szczęście nikomu nic poważnego się nie stało. Interwencja jednak została opóźniona (wysłano inną jednostkę), a pojazd policyjny rozbito.