Polska policja mozolnie budowała swój przyzwoity wizerunek, by w ostatnich latach wszystko zaprzepaścić przez szereg złych, kontrowersyjnych lub zwyczajnie nieuczciwych postaw.
Oczywistym jest, że takie zdarzenia, jak to są niczym przy odpaleniu granatnika w komendzie, rozbiciu auta z 17-latkami na pokładzie czy puszczeniu „hiszpańskich nurków”, ale liczba takich kamyków wrzuconych do ogródka tworzy już sporą górę. Tym razem policjanci w oznakowanym radiowozie byli bliscy spowodowania wypadku. I to bardzo poważnego.
Do zdarzenia doszło 29 marca w Łodzi. Kierowca pojazdu policyjnego musiał być zajęty czymś innym, niż prowadzenie samochodu, skoro nie zauważył ani przejścia dla pieszych, ani pieszej, ani zatrzymanego pojazdu na sąsiednim pasie.
Policjanci w oznakowanym radiowozie w akcji
Piesza wykazała się instynktem samozachowawczym i na widok policji nie poczuła się bezpiecznie, co oczywiście nie dziwi w naszym kraju. Wolała zaczekać nie mając pewności, jak zachowają się policjanci w oznakowanym radiowozie.
Jak szybko się okazało, to była bardzo dobra decyzja. Samochód mundurowych przejechał obok niej praktycznie ze stałą prędkością. Nie widać było wytracania szybkości, co skłania ku teorii, że kierowca po prostu nie patrzył na drogę.
Co więc robił? Jeżeli pojawi się jakiekolwiek tłumaczenie ze strony rzecznika, to duże prawdopodobieństwo, że będzie wątpliwe w swoim założeniu. Gdy pisaliśmy o policjantce, która niemal doprowadziła do czołówki, to policja oznajmiła, że kobieta korzystała z „urządzenia do sprawdzania danych osobowych” – no na pewno. Właśnie dlatego w radiowozach wykorzystywanych przed wydziały, które nie działają pod przykrywką powinny być kamery rejestrujące zarówno obraz jak i dźwięk wnętrza.
Czy sprawca tego wykroczenia otrzyma dwucyfrową liczbę punktów oraz czterocyfrowy mandat? Zwykły kierowca w takich okolicznościach zostałby właśnie tak nagrodzony. Tu jednak mamy uzasadnione wątpliwości. Przecież istnieje „pouczenie”, które nie dość, że nie jest sprecyzowane w polskim prawie, to jeszcze może być stosowane zgodnie z wolą nakładającego. To wszystko jest śmieszne i tragiczne zarazem.