Oto kolejne zdarzenie drogowe, które udowadnia, że amerykańscy funkcjonariusze muszą być gotowi na wszystko.
Zdarzenie miało miejsce na jednej z ulic Fayetteville (Arkansas, Stany Zjednoczone). Policjant patrolujący tę okolicę dostrzegł płonącego vana, do którego była podpięta długa, dwuosiowa przyczepa.
Ogień zdołał już zająć cały samochód. Nie było najmniejszych szans na jego skuteczne ugaszenie. W pewnym momencie puściły hamulce, co doprowadziło do toczenia się pojazdu. Rozpędzony, kilkunastometrowy zestaw „w ogniu” przeciął jezdnię i wylądował w rowie.
Na szczęście udało uniknąć się potrąceń i kolizji. Mundurowy starał się ugasić pojazd gaśnicą z jego radiowozu, ale nie było na to szans. Straż pożarna przyjechała jednak bardzo szybko na miejsce, dlatego udało się opanować sytuację.
Według wstępnych ustaleń, przyczyną zdarzenia była usterka samochodu. Szkody okazały się znacznie mniejsze, niż można było podejrzewać. Najważniejsze, że nikt nie został ranny.