Taksówkarze powinni świecić przykładem ze względu na duże doświadczenie i znajomość dróg. Tyle teoria. W praktyce bywa z tym różnie – niekiedy wręcz fatalnie.
I oto kolejny tego przykład. Pewien mężczyzna zajmujący się zawodowo przewozem osób wjechał na stację paliw, by zatankować. Przynajmniej tak można przypuszczać. Wątpliwości może jednak budzić samo zatrzymanie auta, do którego doszło pomiędzy dystrybutorami.
Co było później? Nic dobrego. Taksówkarz wysiadł z kabiny swojego samochodu i tak naprawdę nie wiadomo, jakie miał zamiary. Być może jego głównym celem było utrzymanie się na nogach.
Mężczyzna stał przy drzwiach kołysząc się na boki. Widać, że nie do końca zdawał sobie sprawę, co się dzieje. W pewnym momencie stracił równowagę i pobiegł do przodu. Jakimś cudem ustał na dwóch kończynach. Miał duże szczęście, że nie wywrócił się na twarz.
Biorąc pod uwagę okoliczności, było to absurdalne zachowanie. Nie da się tego wytłumaczyć w kontekście zwykłego kierowcy, a co dopiero zawodowca, który odpowiada za pasażerów.
Utrata licencji wydaje się tylko jedną z koniecznych konsekwencji. Zabranie prawa jazdy, wysoka grzywna oraz prace społeczne na rzecz bezpieczeństwa drogowego również powinny być zasądzone.
Pamiętajmy, by nigdy nie wsiadać za kierownicę będąc pod wpływem alkoholu albo innych mocnych środków. Napisalibyśmy, że lepiej zadzwonić po taksówkę, ale najlepiej w ogóle nie podróżować.