Do tego bardzo niebezpiecznego zdarzenia drogowego doszło ostatnio w Arizonie (Stany Zjednoczone).
Nagranie pochodzi z kamery umiejscowionej na pobliskim wiadukcie. Monitoring wychwycił dwa samochody jadące z wysokimi prędkościami. Jeden z nich zaczął „tańczyć” po całej jezdni. Jego kierowca wpadł w poślizg i nie był już w stanie opanować sytuacji.
Auto wypadło z drogi i uderzyło w betonowe słupy podtrzymujące część wiaduktu. Jedna z tych konstrukcji została niemal całkowicie zniszczona. Pojazd również uległ poważnym uszkodzeniom, ale na szczęście obyło się bez ofiar śmiertelnych. Energia zderzenia była jednak bardzo duża, dlatego duże prawdopodobieństwo, że Dodge skończy na złomowisku.
Fart pieszego
Jak można dostrzec na poniższym materiale video, ogromne szczęście miał także pieszy, który akurat tamtędy przechodził. Gdy samochód zaczął ślizgać się po jezdni, mężczyzna stał na jego „celowniku”. Wykazał się jednak czujnością i refleksem – w ostatniej chwili odskoczył.
Gdyby tego nie zrobił, doszłoby do potrącenia. Przy takiej prędkości mógłby doznać bardzo poważnych uszczerbków na zdrowiu, a nawet zginąć. Można więc mówić, że wygrał drugie życie…
Dodge Challenger SRT Hellcat – maszyna dla doświadczonych
Muscle car w tej wersji nie jest łatwy do okiełznania. Pod jego długą maską kryje się V8 o pojemności 6,2 litra. Potencjał? Ogromny. Amerykański samochód dysponuje mocą 717 koni mechanicznych i momentem obrotowym na poziomie 818 niutonometrów.
Te pokaźne wartości trafiają jedynie na tylną oś. Zerwanie przyczepności w tym samochodzie nie stanowi więc nawet najmniejszego problemu. Kierowca, który uczestniczył w wypadku stwierdził jednak, że to nie jego wina. Zrzucił odpowiedzialność na hamulce, które podobno zablokowały się.