Flagowy model elektryczny niemieckiego producenta wkrótce trafi do cenników. Tymczasem w sieci pojawiły się wrażenia z pierwszej jazdy.
Jako że udostępniono je na kanale związanym z marką ze Stuttgartu, trudno mówić o obiektywnym podejściu do samochodu, ale dzięki nagraniu możemy zobaczyć, jak wygląda użytkowanie Mercedesa EQS w warunkach rzeczywistych.
Z perspektywy kierowcy jest naprawdę ciekawie. Z jednej strony mamy do czynienia z projektem niezwykle minimalistycznym, a z drugiej – przepełnionym futurystycznymi rozwiązaniami. W kokpit wkomponowano aż trzy duże ekrany multifunkcyjne. Żaden z nich nie posiada fizycznych przycisków, co jest unikatowym rozwiązaniem. Poza gładki obrys wystają jedynie dysze nawiewu.
Osoba prowadząca pojazd ma przed sobą wielofunkcyjną kierownicę z dotykowymi przyciskami oraz cyfrowe wskaźniki o przekątnej 12,3 cala. Te rzeczy są akurat znane już z innych modeli Mercedesa, dlatego nie ma mowy o skomplikowanej obsłudze.
Nieco więcej uwagi wymusza centralny wyświetlacz w technologii OLED, którego przekątna sięga aż 17,7 cala. Został zintegrowany z kluczowymi rozwiązaniami dostępnymi w EQS. Uzupełnia go panel klimatyzacji, ale dzięki dużej powierzchni, główny interfejs nie wymusza „poszukiwań” najważniejszych funkcji.
Na tym nie koniec, bo przed oczami pasażera jest kolejny ekran dotykowy (12,3 cala). Jest taki, jak te centralne w innych modelach Mercedesa. Bawić się nim może wspomniany już pasażer, ale czy to ma sens, skoro środkowy „telewizor” umieszczono na płasko i również osoba siedząca po prawej może do niego sięgnąć? Teoretycznie nie, ale w praktyce może się przydać, gdy kierowca i pasażer mają inne cele (np. jeden chce widzieć mapę, a drugi przeglądać multimedia).
Jesteśmy dość konserwatywni motoryzacyjnie, dlatego nie widzimy konieczności stosowania tylu ekranów, choć rozumiemy, jaki był tego cel. Takie rozwiązanie ma jednak też wady. Obsługa dotykowa jest mniej przyjazna, niż stosowanie fizycznych paneli sterowania, które pozwalają na bardziej intuicyjne użytkowanie.
Poza tym, wydaje się, że po zmroku będzie nieco trudniej o skupienie. Z pewnością da się zmniejszyć poziom natężenia światła (a może i je całkiem wygasić), ale znając zapędy kierowców, należy się liczyć z potencjalnym odwracaniem uwagi. Odbijanie promieni słonecznych też może przeszkadzać. I jeszcze jedno. Jak to wszystko zgaśnie, to esteta będzie cierpiał na widok odcisków palców. Ciekawe, czy wystarczy ściereczka z mikforfibry…