Niektórzy uczestnicy ruchu nie radzą sobie z własnymi emocjami i prowokują powstanie naprawdę nikomu niepotrzebnych sytuacji.
Oto historia, która jest jednym z tego dowodów. Wydarzyła się 21 kwietnia we Wrocławiu. Głównym bohaterem jest pieniacz drogowy, który uznał, że się nie zmieści. Do podobnych zdarzeń dochodzi jednak w całym kraju, co jasno przedstawia skalę tego poważnego problemu.
Jak widać na nagraniu świadka, na jednym torze jazdy był mały korek. Jezdnia w tamtym miejscu ma ograniczoną szerokość, co w pewnym stopniu utrudnia mijanie się. Kierowca Opla uznał, że przestrzeni jest za mało, żeby przejechać.
Pieniacz drogowy w akcji
Był oczywiście w błędzie. Miał jeszcze 30, a może i 40 centymetrów luzu i i mógł bez problemu przejechać. Zamiast tego uznał, że lepiej będzie wdać się w wymianę zmian – jak można się domyślać, nie była ona miła.
Pieniacz drogowy w końcu wysiadł z auta, podszedł do okna sąsiedniego pojazdu i zaczął szarpać jego kierowcę. Doszło więc do rękoczynów, a przy okazji zablokowania całego odcinka.
Agresor w końcu sobie odpuścił i wrócił do kabiny własnego pojazdu. Jego zachowanie podchodzi pod paragraf dotyczący naruszenia nietykalności drugiego człowieka. Można w tym także dopatrywać się pobicia.
Zobacz także: TIR na rondzie i nerwowy kierowca osobówki. Po co ta agresja? (wideo)
W takich sytuacjach najlepiej unikać dyskusji i zamykać okna, by napastnik miał mniejsze szanse na zrobienie komuś krzywdy. Trzeba minimalizować ryzyko zamiast je maksymalizować. Liczymy, że agresywny mężczyzna odpowie za swoje zachowanie. Poza surowym mandatem przydałoby się skierowanie na testy psychiatryczne. Być może już nigdy nie powinien wsiadać za kierownicę.
Źródło: Stop Cham