To niesamowite, jak szybko i skutecznie udało się zbudować mocny wizerunek temu amerykańskiemu producentowi. Elon Musk jest genialnym biznesmenem – nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości.
Sytuacja amerykańskiej marki jest jednak dziś trudniejsza, niż 10 lat temu. Wszystko za sprawą dużej konkurencji, która oferuje podobne lub takie same koncepcje napędowe, tyle że w innym (nierzadko lepszym) opakowaniu. Poza tym, nie pomagają kłopoty z jakością. Piąta akcja serwisowa Tesli Cybertruck jest tego kolejnym przykładem.
Wróćmy jednak na moment do wspomnianego wizerunku. PR i marketing tak bardzo wpłynęły na świadomość ludzi, że Tesla przez wielu jest uznawana za produkt klasy premium. Fakt, z perspektywy fana motoryzacji jest to absurd, ale nie każdy jest przecież miłośnikiem czterech kółek.
Tesla kojarzyła się przez lata z innowacjami, ale dziś niemal każdy producent oferuje modele elektryczne. Do tego, wiedza na ich temat jest dużo większa, dlatego klientów już nie da się zaskoczyć „cichą jazdą” czy osiągami. Krótko mówiąc, wszyscy robią to samo.
Musk postanowił więc rywalizować ceną, co jest słusznym posunięciem z perspektywy rynkowej, ale nie ma żadnego uzasadnienia wizerunkowego – w odniesieniu do utrzymania wymyślonego statusu „premium”. To oczywiście sprawa drugorzędna, ale warto mieć tego świadomość.
Piąta akcja serwisowa Tesli Cybertruck
Pamiętajmy, że wpadki jakościowe to nie tylko kwestia doboru materiałów. W grę wchodzą także montaż, zastosowana technologia, elementy konstrukcyjne czy dopracowanie elektroniki. Piąta akcja serwisowa Tesli Cybertruck udowadnia, że amerykański pick-up na prąd może mieć problem w tych dziedzinach.
Co tym razem? Chodzi o tylną kamerę zintegrowaną z wyświetlaczem. Problem obejmuje dokładnie 27 185 egzemplarzy, które rzekomo nie spełniają federalnych nrom bezpieczeństwa dotyczących widoczności.
Zgodnie z amerykańskim prawem, kamera powinna przekazać obraz na wyświetlacz w ciągu maksymalnie dwóch sekund. Jak ustaliło National Highway Traffic Safety Administration (NHTSA), po wrzuceniu biegu wstecznego, obraz z kamery może nie być przekazywany nawet przez 8 sekund, co czterokrotnie przekracza dopuszczalną wartość.
To z kolei wpływa na bezpieczeństwo podczas cofania. Użytkownik samochodu jest pozbawiony obrazu, co zwiększa ryzyko kolizji. Warto podkreślić, że Tesla wykryła problem 12 września i szybko przystąpiła do naprawy. W wielu przypadkach wystarczyła aktualizacja oprogramowania.