Do tego kuriozalnego zdarzenia doszło 16 listopada w godzinach porannych na Drogowej Trasie Średnicowej przebiegającej przez Chorzów. Policja ustala okoliczności.
Nagranie pochodzące z samochodu świadka wyciekło do sieci i błyskawicznie obiegło krajowe media. Według wstępnych ustaleń, była to grupa szkolna z opiekunami licząca kilkanaście osób, choć dokładne szacunki nie zostały jeszcze ujawnione.
Sytuacja miała być konsekwencją kolizji, w której uczestniczył autokar. Wtedy też miała zostać podjęta decyzja o oddaleniu się z miejsca zdarzenia – najpewniej w okolice pobliskiego przystanku autobusowego.
To jednak niczego nie wyjaśnia. Jak wynika ze wstępnych, nieoficjalnych informacji, nauczycielki nie poprosiły żadnej ze służb o pomoc i duże prawdopodobieństwo, że same zdecydował się na realizację niebezpiecznego pomysłu.
Kobiety wraz z dziećmi biegły pasem rozbiegowym w sąsiedztwie rozpędzonych samochodów. Jesienna aura i mokra nawierzchnia maksymalizowały ryzyko. Dzieci biegnące ze spadającymi plecakami z ramion nie są tym, co chcieliby widzieć kierowcy jadący około 100 km/h po DTŚ.
Być może była to wycieczka, która chciała dotrzeć na czas w określone miejsce. Podjęcie takiego ryzyka jest jednak zdecydowaną przesadą. Wystarczyłoby, że jeden nieletni wbiegnie pod koła albo przewróci się przed kołem rozpędzonego auta. W takich okolicznościach nietrudno o tragedię.
Jak zwykle w takich przypadkach, konieczna jest dokładna analiza sytuacji i ustalenie osób odpowiedzialnych za przebieg zdarzenia. Pamiętajmy, by nigdy tak nie postępować. Potencjalne przemieszczanie się przy lub po jezdni powinno być asekurowane przez służby.
W innych okolicznościach nie należy oddalać się od autokaru, jeżeli nie on sam lub najbliższe otoczenie nie zagraża życiu lub zdrowiu. Pozostaje liczyć na rozsądne wyjaśnienie sprawy.