To był jeden z najdroższych przejazdów o jakich słyszeliśmy. Sprawa została nagłośniona i klient otrzymał częściowy zwrot pieniędzy.
Zdarzenie miało miejsce w pobliżu miejscowości Richmond (Wirginia, Stany Zjednoczone). Głównym bohaterem historii jest Andrew Peters – pasażer Ubera, który nie ze swojej winy utknął w korku na 14 godzin.
Sytuacja była naprawdę kuriozalna, biorąc pod uwagę okoliczności. Niewiele dało się zrobić. Warto dodać, że pan Peters zachował się bardzo w porządku wobec swojego kierowcy i obdarował go wysokim napiwkiem. Ale po kolei…
Szokujący korek
Klient znanego przewoźnika wylądował na lotnisku Dulles w okolicach Waszyngtonu. Postanowił wezwać Ubera, by dostać się do swojego domu, który mieści się we wspomnianym już Richmond.
Już po skorzystaniu z pierwszego zjazdu, zaczęły się kłopoty. W końcu samochody przestały się przemieszczać. Korek sięgał kilkunastu kilometrów. Można było odnieść wrażenie przebywania na wielkim parkingu w pobliżu niczego…
Niektórzy przebywali w zatorze drogowym przez blisko 30 godzin. Problemy spowodowała pokrywa śnieżna i oblodzona droga, z którą nie poradziły sobie służby.
Dodatkowy rachunek
Andrew Peters spędził z kierowcą aż 14 godzin. W końcu jednak dotarł do domu. Jego rachunek wyniósł 200 dolarów, ale postanowił dorzucić 100 dolarów napiwku – szczodry gest. Na tym jednak nie skończyła się ta historia.
Na jego telefon przyszedł później komunikat, który zasugerował dopłatę 400 dolarów. To oznaczało łączny wydatek na poziomie 2800 złotych (kurs dolara 4,00), w tym 400 złotych napiwku. Taka wiadomość go wyraźnie przestraszyła, bo mężczyzna nie miał żadnego wpływu na to, jaką drogę wybierze kierowca.
Na stronie Ubera można natomiast przeczytać, że przy dużym natężeniu ruchu, opłata naniesiona na pasażera może być zwiększona, aby kierowcy zrekompensować dodatkowy czas. W tej sytuacji wydaje się to mocno naciągane.
Przedstawiciele Ubera zdali sobie sprawę, że wizerunek ich firmy wyraźnie ucierpiał na tym zdarzeniu i zwolnili klienta z dodatkowej opłaty. Skończyło się więc na pierwotnych 300 dolarach (200 rachunek, 100 napiwek).