Indyjska marka pokazała światu swój nowy model, który ma spełnić oczekiwania klientów nadążających za trendami.
Tata Punch, bo taką nosi nazwę, wygląda zaskakująco dobrze. W pewnym stopniu przypomina designem konkurencyjne modele Hyundaia. Gdyby nie logo producenta, trudno byłoby dostrzec w nim dalekie pokrewieństwo z takimi modelami, jak Nano czy Indica. To zupełnie nowy projekt, który zrywa z wizerunkiem starszych modeli, a przy tym utrzymuje bardzo niską cenę.
Z przodu znajdziemy masywny zderzak oraz elementy oświetlenia znajdujące się na trzech poziomach. Tuż pod maską wkomponowano listwy LED do jazdy dziennej. Nieco niżej znalazły się główne reflektory. Z tyłu natomiast można dostrzec pochyloną szybę, lampy o ciekawym kształcie i klapę bagażnika z charakterystycznym przetłoczeniem.
Nie zabrakło także licznych osłon biegnących wokół dolnych krawędzi karoserii. Warto dodać, że auto ma 3827 milimetrów długości oraz 2445 milimetrów rozstawu osi. Co ciekawe, prześwit sięga 19 centymetrów.
Przyjazne wnętrze
W kabinie również nie ma wstydu. Można podejrzewać, że materiały są tanie i średnio spasowane, ale nawet w europejskich samochodach miejskich można spotkać się z takimi projektami. Sama stylistyka jest bardzo przyjazna.
Tata Punch może posiadać dotykowy ekran multimedialny, niezależny panel klimatyzacji i rozbudowany zestaw wskaźników z analogowym prędkościomierzem i kolorowym wyświetlaczem komputera pokładowego. W dziedzinie przestronności raczej nie należy spodziewać się cudów. Podejrzewamy jednak, że cztery osoby średniego wzrostu znajdą miejsce na każdą kończynę. Co więcej, będą mogły zabrać coś ze sobą, ponieważ bagażnik oferuje 366 litrów pojemności.
Cena czyni cuda, ale…
Sercem podstawowej wersji jest benzynowy, trzycylindrowy silnik o pojemności 1,2 litra. Generuje on 84 konie mechaniczne i 113 niutonometrów. Za przenoszenie potencjału na oś przednią odpowiada pięciobiegowa przekładna manualna lub opcjonalny automat o tej samej liczbie przełożeń. Nie ma więc różnic w porównaniu do europejskich konkurentów.
Tata Punch ma kosztować w Indiach 7287 dolarów, co przy aktualnym kursie (3,95) oznacza wydatek 28 783 złotych. To naprawdę niewiele, nawet jak na małe autko. Jak sugeruje sam producent, auto zdobyło 5 gwiazdek w testach Global NCAP, co też jest sporym zaskoczeniem.
Prezentowany model będzie dostępny w czterech wersjach wyposażenia:
- Pure
- Adventure
- Accomplished
- Creative
Wśród opcji znajdą się także pakiety: Rhythm i Dazzle. Podstawowa wersja, czyli Pure zawiera m.in.: dwie poduszki powietrzne i elektryczne szyby z przodu. No cóż, bez rewelacji, ale na czymś trzeba było zaoszczędzić. Bogatsza odmiana, Adventure, doposażona jest w multimedia oparte na 4-calowym wyświetlaczu, port USB, elektryczne szyby z tyłu i wielofunkcyjną kierownicę. Trzeci poziom dorzuca 7-calowy ekran dotykowy, sześć głośników, tylne światła LED, tempomat i starter z przycisku.
Z kolei topowa odmiana, czyli Creative oddaje do dyspozycji dodatkowo: cyfrowe wskaźniki z ekranem o przekątnej 7 cali, automatyczną klimatyzację, automatyczne światła, skórzaną kierownicę, 16-calowe felgi, podłokietnik z tyłu i światła przeciwmgielne. Bardzo dobre wyposażanie, jak na tamtejszy rynek, odzwierciedla wyraźnie większa cena: 12 466 dolarów, czyli 49 240 złotych.
To już nie jest tam mało, ale wciąż wyraźnie mniej, niż za porównywalne samochody sprzedawane w Polsce. Podejrzewamy, że Tata Punch będzie cieszyć się sporym wzięciem na rodzimym rynku, szczególnie w bazowych konfiguracjach.
A gdzie i kiedy będzie można zakupić takie autko??
Nie wiadomo, czy trafi do Europy. Jeżeli tak się stanie, poinformujemy o tym.
Jak będzie w Europie to cena 2x. Więc po co ta informacja, że jest tanii? W Chinach moje auto jest za pół ceny, więc tani tam, tutaj jest drogie.