Papież Franciszek postanowił zmienić wiele przyjętych zasad w kościele katolickim. Jego misją jest zaszczepianie wstrzemięźliwości, a nie szerzenia dobrobytu w Watykanie.
To oczywiście nie podoba się każdemu kapłanowi. Wizerunek „eko” jest jednak bardzo korzystny dla całej społeczności. Właśnie dlatego nowy papamobil nie będzie już tanim autem spalinowym. Władze uznały bowiem, że lepiej podkreślić swój szacunek do środowiska.
I tym sposobem do floty dołączyła Toyota Mirai. Cóż to takiego? Model napędzany wodorem. Mówiąc w skrócie, z rur wydechowych nie wydobywają się spaliny, tylko… woda. Jego tankowanie trwa tyle, co w przypadku auta z silnikiem benzynowym lub wysokoprężnym. Trzeba jednak mieć w pobliżu stację wodorową, a nie jest tajemnicą, że to rzadkość.
Japońskie auto zostało oczywiście dostosowane do wymagań papieża. Znaczna część dachu została usunięta. W jej miejscu znalazł się specjalny szkielet z ledowym oświetleniem. W samym środku zamontowano natomiast wygodny fotel.