Progi zwalniające to już przeżytek. Można jednoznacznie stwierdzić, że nie do końca poradziły sobie ze spełnieniem roli, którą na nie nałożono.
To rozwiązanie sprawiało, że część kierowców zwalniała, ale w gruncie rzeczy było uciążliwe dla wszystkich i wpływało na szybsze zużycie podzespołów zawieszenia. Tymczasem w Norwegii zastosowano zupełnie nowy projekt, który ma szanse na powodzenie.
Zamiast „leżącego policjanta” stworzono konstrukcje, którą można metaforycznie nazwać „chowanym policjantem”. Dlaczego? To znacznie bardziej zaawansowany projekt, który już okazał się znacznie skuteczniejszy od tych konwencjonalnych.
Zapadnia na piratów drogowych
Jak sama nazwa wskazuje, urządzenie ma na celu wychwycić tych kierowców, którzy łamią ograniczenie prędkości. Specjalny zestaw czujników ocenia szybkość, z jaką porusza się nadjeżdżający pojazd. Jeżeli jest ona za wysoka, to uruchamia się zapadnia, w którą wpadają koła. Jeżeli ktoś będzie posiadał niskoprofilowe opony, to może uszkodzić i ogumienie, i felgi.
Dlaczego jest to lepsze od progu zwalniającego? Jeżeli podróżujemy z przepisową prędkością, to nawierzchnia będzie gładka i nie wymaga dodatkowego wytracania prędkości. Potencjalny pirat drogowy zachowa natomiast więcej pokory, bo takie rozwiązanie może wyraźniej uszkodzić jego samochód.
Warto zaznaczyć, że zapadnia została zaprojektowana przez firmę Edeva. Znalazła swoje zastosowanie w mieście Bergen – w dwóch miejscach. Wcześniej skorzystano z niej już w Szwecji i Australii. Jak informują klienci, urządzenie spełnia swoje zadanie.
A co z pojazdami uprzywilejowanymi?
To bardzo dobre pytanie. Zarówno karetki, jak i wozy strażackie oraz radiowozy muszą często przekraczać prędkość. Aby uniknąć aktywacji zapadni, są wyposażane w specjalne nadajniki, które dezaktywujące system zapadni.
Jako że mieszkamy w Polsce, warto zastanowić się, czy nie powstanie czarny rynek takich nadajników, które pozwolą zwykłym kierowcom unikać konsekwencji… Należy też dodać, że dwie zapadnie z całym oprogramowaniem kosztowały pół miliona koron norweskich, co przy aktualnym kursie (0,44) oznacza dokładnie 220 tysięcy złotych, czyli 110 tysięcy złotych za jedną.