Pożary samochodów zdarzają się rzadko, ale jeżeli już do nich dochodzi, to najczęściej pozostawiają po sobie jedynie zgliszcza.
Płomienie szybko opanowują cały pojazd i szanse na ocalenie chociaż niewielkiej liczby części są znikome. W tym przypadku jednak udało się zapobiec pełnemu spaleniu. Awarii uległ stary Citroen C3, spod którego maski zaczął wydobywać się ogień.
Dostrzegł to operator gruszki, który postanowił ugasić płonące auto. Wszyscy spodziewali się, że wyleje beton na auto, co z pewnością byłoby skuteczne, ale niezbyt korzystne. Na szczęście postąpił znacznie rozsądniej. Wykorzystał pompę i zbiornik na wodę, która pozwoliła opanować sytuację. C4 z pewnością nie wróci na drogi, ale może być za to dawcą niektórych elementów.
A w salonie nikt nie miał gaśnicy. Stoją i się patrzą i nagrywają cielaki…
Brak słów.