Odcinkowy pomiar prędkości na budowanym fragmencie autostrady A1 zbiera swoje żniwa.
Przypomnijmy, że już po dobie od aktywacji systemu przyłapano 1300 kierowców, którzy dopuścili się przekroczeń prędkości. Od tego momentu minęło półtora miesiąca. Efekty? Ponad 40 tysięcy mandatów – wezwania już zostały wysłane. Co ciekawe, stanowią one 76% łącznej liczby wykroczeń. Co stało się z pozostałymi? Reszta dopiero czeka na rozpatrzenie, co oznacza, że podane wyniki ulegną powiększeniu.
Warto dodać, że kierowcy znaleźli sposób na uniknięcie pomiaru, o czym pisaliśmy w osobnym artykule. Jadąc równoległą drogą krajową nr 91 przez Radomsko, można odbić w lewo na odcinek DK42 i wjechać na A1 przy Porcie Radomsko, gdzie nie ma kamer – tym sposobem nie ma możliwości obliczenia średniej.
Od jakiej średniej prędkości należy spodziewać się mandatu?
Kierowcy najczęściej przekraczali średnią o 11-20 km/h, co oznacza 2 punkty karne i mandat w wysokości 50-100 złotych. Co ciekawe, przekroczenia do 10 km/h nie są rejestrowane. Ma to oczywiście związek z marginesem błędu pomiarowego.
Właśnie dlatego użytkownicy drogi, którzy delikatnie przekroczą dozwoloną szybkość, nie muszą obawiać się mandatu. Należy w tym miejscu zaznaczyć, że na monitorowanym fragmencie dominuje ograniczenie do 70 km/h i właśnie takiej prędkości należy się trzymać, żeby nie mieć kłopotów.
Nie wszyscy kierowcy rozumieją sposób działania odcinkowego pomiaru prędkości. Jego zadaniem jest ustalenie czasu przejazdu na 40-kilometrowej trasie. Na podstawie tego obliczana jest średnia prędkość. Zwolnienie przed kamerami, a następnie przyspieszenie po ich minięciu skończy się mandatem, bo OPP nie działa jak fotoradar.
Odcinek między Częstochową a Tuszynem ma już częściowo nową jezdnię. Trzy z pięciu jego budowanych fragmentów mają być gotowe jeszcze w tym roku.
Po co budowali autostradę na której trzeba jeździć 70km/h?