Sytuacja staje się coraz bardziej klarowna. Większość kibiców reaguje z niemałym zadowoleniem, czego nie można powiedzieć o teamach znajdujących się w aktualnej stawce.
Nowy zespół F1 to kolejne dwa bolidy rywalizujące o punkty. Miejsca jest jeszcze sporo, dlatego wydaje się, że na tym FIA nie poprzestanie. O ile w Monako może być ciasno, o tyle na pozostałych torach i alejach serwisowych raczej nie powinno być takich problemów.
Nie chodzi jednak o przestrzeń, o czym mówi się nie od dziś. W stawce znajduje się dziesięć ekip, które dzielą się zyskami. Dołączenie jedenastej oznacza potencjalne zmniejszenie udziałów, a co za tym idzie – otrzymanych pieniędzy.
Nowy zespół F1 – zagwozdka dla innych ekip
Kwestie ekonomiczne dotyczą nie tylko podziału zysków. Chodzi również o potencjalnych sponsorów. Jako że mówimy o amerykańskim zespole, zainteresowanie dużych firm jest duże. Stany Zjednoczone przebojem wdarły się do świata F1 i w końcu zostały podbite. Duża w tym zasługa serialu dokumentalnego „Drive to Survive”, który jest emitowany na platformie Netflix.
Amerykanie zaczynają coraz chętniej oglądać Formułę 1, co widzą oczywiście potencjalni sponsorzy. Rynek jest ogromny. Andretti i Cadillac mają więc spore szanse, by przejąć dużą część tego tortu ze względu na samo pochodzenie. Nie wszystkim podoba się taki scenariusz.
Trudno było jednak zatrzymać ten proces. Zespół przeszedł cały proces przygotowawczy, zaprezentował niezbędne strategie, jest zdecydowany na przekazanie własnego wkładu, a do tego wprowadzi kolejną markę samochodową.
>Ryan Reynolds nowym udziałowcem zespołu F1. Może być z tego niezły film
Blokowanie tak dobrze przygotowanego tworu byłoby ogromnym błędem. Poza tym, w stawce pojawią się dwa kolejne miejsca, które mogą zostać zajęte przez utalentowanych kierowców. Kibice będą mieli zatem lepsze widowisko.
To oczywiście nie oznacza, że nowy zespół F1 będzie od razu walczył o mistrzostwo. Nawet jeśli okaże się najsłabszy w stawce, ma czas, by się rozwijać. Mamy jednak przeczucie graniczące z pewnością, że na starcie i tak będzie lepszy, niż Williams kierowany przez córkę pierwotnego właściciela.