Producenci stosują coraz nowocześniejsze rozwiązania we wnętrzach. To sprawia, że użytkownik musi sobie poradzić z ogromnym bagażem technologii.
Nie każdy użytkownik wykazuje jednak chęci i zdolności „systemowo-komputerowe”. I właśnie takie osoby powinien zainteresować Mercedes Klasy C (2022) w bazowej wersji. Jego kokpit zawiera bowiem wszystko to, co potrzebne, ale nie jest przeładowany czy skomplikowany.
Zacznijmy od tego, że podstawa nie ma żadnych fizycznych pokręteł. Jedyne klasyczne przyciski znajdziemy przed kierownicą (starter) i na drzwiach (szyby, zamek, lusterka). Pozostałe rozwiązania zostały oparte na ekranach i „dotyku”, co nie oznacza skomplikowanej obsługi.
Nowocześnie, ale bez przesady
Cyfrowe wskaźniki są znane z dotychczas oferowanych modeli niemieckiego producenta. Mają czytelne motywy i nie męczą wzroku w nocy. Wyświetlenia komputera pokładowego można oczywiście dostosować w zgodzie z własnymi oczekiwaniami.
Z kolei na konsoli centralnej zagościł duży, ale nie największy ekran multimedialny. Jego interfejs też jest znany z innych Mercedesów. Opiera się na systemie MBUX, dlatego nie kryje tajemnic. Poniżej wygospodarowano niezależny panel klimatyzacji – coś, co znacznie ułatwia obsługę. Nie trzeba szukać w „menu”, by zmienić ustawienia nawiewu lub temperatury. Poniżej zagościł duży schowek, jak w poprzedniku.
Jedyny element, który wymaga przyzwyczajenia to wspomniana już kierownica z dotykowymi przyciskami. Rozmieszczenia trzeba po prostu się nauczyć, ale nie jest to skomplikowane. Pozostałe instrumenty nie skrywają żadnych tajemnic.
Co może się nie spodobać? Nie ukrywamy, że zrezygnowalibyśmy z Piano Black na rzecz innego dekoru – najlepiej takiego, który ma matową i chropowatą strukturę. Po to, by: nie odbijał światła, nie rysował się i nie zostawiał odcisków palców.
Nowy Mercedes Klasy C zapowiada się bardzo interesująco. Jeżeli będzie jeździł tak, jak wygląda, to z pewnością odniesie sukces.