Druga generacja kompaktowego SUV-a amerykańskiej marki jest oferowana już 8 lat. W 2021 roku na europejski rynek trafiła jej wersja po liftingu. A to oznacza, że wkrótce dojdzie do zmiany warty.
Nowy Jeep Compass jest już na finalnym etapie rozwoju projektowego. Niewykluczone, że czeka w gotowości na oficjalny debiut. Czego należy się spodziewać? Producent ujawnił pierwszą grafikę zapowiadającą ten model.
Zacznijmy jednak od aktualnie sprzedawanego modelu. Może i jest już leciwy, ale wciąż interesuje klientów – szczególnie za oceanem, gdzie od stycznia do września zanotował wzrost sięgający aż 18 procent. To rzadkie zjawisko w przypadku tak dużego stażu rynkowego.
To jednak nie zmienia faktu, że w mocno obsadzonym segmencie nie można osiadać na laurach. Konieczna jest atrakcyjna oferta, która będzie systematycznie aktualizowana, by nadążyć za liczną konkurencją.
Nowy Jeep Compass nadjeżdża
Grafika nie jest dokładnym odwzorowaniem pojazdu, ale ujawnia jego profil, co pozwala poznać zarówno linię, jak i proporcje. A te są naprawdę przyzwoite. Wydaje się, że koncepcja nadwoziowa pozostała taka sama.
Wysoko poprowadzona maska, mocno pochylona szyba czołowa, delikatnie opadająca linia dachu i ścięty tył tworzą spójną całość. Niezłe wrażenie robią także wąskie przeszklenia boczne, które nadają całości odrobinę stylistycznej dynamiki.
Reflektory powinny zachować prostokątny kształt, a grill – siedem niezależnych części. Należy jednak spodziewać się unowocześnienia każdego z tych elementów, co oznacza ewolucję zamiast rewolucji.
Bok pojazdu ujawnia także plastikowe osłony, które umieszczono na błotnikach i drzwiach. Mają spore rozmiary, co oznacza, że projektanci chcieli podkreślić terenowe konotacje kompaktowego modelu.
Jeżeli chodzi o tył, to trudno mówić o konkretach. Lampy będą zachodziły na klapę bagażnika i pewnie delikatnie zmienią swój kształt. Nie zabraknie także plastikowej dokładki do zderzaka. Wymiary? Raczej zbliżone.
Elektrycznie i hybrydowo
Nikogo z pewnością nie zaskoczy, że nowy Jeep Compass będzie oferowany w wersji elektrycznej. Stellantis zdaje sobie jednak sprawę, że popyt na akumulatorowe układy napędowe jest niesatysfakcjonujący, co ma związek z mniejszą użytecznością i wyższymi cenami.
Nic więc dziwnego, że w ofercie pojawią się także układy hybrydowe. Jakie dokładnie? Tego jeszcze nie wiadomo, choć można pokusić się o pewne wnioski. Skoro samochód bazuje na platformie STLA Medium, to oznacza, że może być technicznie spokrewniony z Peugeotem 3008.
W przypadku wersji elektrycznej należy więc spodziewać się akumulatorów trakcyjnych o pojemnościach 73 i 98 kWh. Mamy jednak nadzieję, że moc ładowania będzie większa, niż u francuskiego krewnego (160 kW).
Wersja hybrydowa może wykorzystać układ plug-in, który pojawi się także w Grandlandzie. Spodziewany zasięg na samym prądzie to około 80 kilometrów. Moc może wynosić między 250 a 300 koni mechanicznych.