Najnowsza generacja koreańskiego SUV-a powoli zadomawia się na polskich drogach. Jak sobie poradziła w teście łosia?
Hyundai Tucson to jeden z najpopularniejszych modeli w swoim segmencie. Jego aktualne wcielenie przykuwa wzrok nietuzinkową stylistyką i oferuje wysoki poziom jakości wnętrza. Nie zabrakło również licznych systemów bezpieczeństwa wspierających kierowcę.
Czy to oznacza, że podczas dynamicznej zmiany toru jazdy przy znacznej prędkości można liczyć na pełną stabilność? Nie od dziś wiadomo, że SUV-y nie lubią takich prób. Ma to związek nie tylko z masą własną pojazdu, ale też środkiem ciężkości, który znajduje się znacznie wyżej, niż w konwencjonalnych osobówkach.
Hyundai Tucson 2021 – test łosia
Specjaliści postanowili sprawdzić, przy jakiej szybkości można liczyć na zachowanie idealnego toru jazdy. Okazało się, że auto bez problemu utrzymuje właściwy kierunek przy 71 km/h. Gdy kierowca podniósł prędkość do 74 km/h, pojawiły się pierwsze problemy – strącony został jeden słupek. Samochód utrzymał się jednak we właściwej strefie.
>Hybrydowa Toyota RAV4 oblała test łosia: Japońska marka musi rozwiązać problem<
Dopiero 78 km/h wyprowadziło Tuscona z równowagi. Jak na kompaktowego SUV-a, wynik jest całkiem niezły. Duże znaczenie odegrała tu praca odpowiednio zestrojonego systemu kontroli trakcji.
Przypomnijmy, że Hyundai Tucson dostępny jest z doładowanymi silnikami benzynowymi i jednym dieslem. Za wersję podstawową (Pure) z bazowym silnikiem 1.6 T-GDI (150 KM), 6-biegowym manualem i napędem na przód trzeba zapłacić 99 900 złotych. Z kolei topowy egzemplarz (wyposażenie Platinum) uzupełniony jednostką 1.6 CRDI (136 KM), 7-biegowym automatem i napędem 2WD kosztuje 166 900 złotych. Warto dodać, że to miękka hybryda.