To była bolesna lekcja dla włoskiej marki. Na szczęście wyciągnięto z niej wnioski, dlatego nowy Fiat 500 Ibrida ujrzał światło dzienne. Od wielu miesięcy brakowało go w gamie. Teraz musi nadrobić zaległości sprzedażowe. Czy osiągnie sukces? Istniej duże prawdopodobieństwo, że tak. Pozostaje mieć nadzieję, że klienci znów zaczną ochoczo odwiedzać salony tego producenta.
Nowy Fiat 500 Ibrida był konieczny
Sytuacja geopolityczna jest bardzo trudna, dlatego podporządkowanie się władzom i całkowite zaufanie politykom to skrajnie duże ryzyko. Niestety, w tym przypadku zostało podjęte, co poskutkowało fatalnymi wynikami. Nowy Fiat 500 Ibrida ma zamknąć ten nieprzyjemny rozdział i otworzyć zupełnie nowy – znacznie bardziej pozytywny.
To swego rodzaju „rewolucja zwrotna” – przynajmniej tak nazywamy ten proces. Chodzi o stworzenia auta z silnikiem spalinowym na bazie konstrukcji przystosowanej do napędów elektrycznych. To ciekawy przypadek, który może rozpocząć pewną tendencję. Dokładnie taka sama historia będzie dotyczyła modelu Macan.

W tych czasach najlepszym rozwiązaniem dla przemysłu motoryzacyjnego jest dywersyfikacja. Dlaczego? Pozwala utrzymać zainteresowanie klientów, dzięki różnym koncepcjom silnikowym, a jednocześnie pozwala przystosować się do norm emisji spalin, które są coraz bardziej absurdalne.
Niektórzy producenci od razu podążyli tą ścieżką. Inni skorygowali swoje plany, czego przykładem jest Volvo, które zachowało dotychczasowe modele spalinowe, ale za to przeprowadziło ich rozległe liftingi. I to wydaje się dziś optymalna strategia.
Bez niespodzianek
Wprowadzenie spalinowego modelu z instalacją 48-woltową jest tak naprawdę powrotem do tego, co już było. Problem w tym, że cały proces wygenerował duże koszty – zarówno ekonomiczne, jak i czasowe. To tylko potwierdza, że oparcie wszystkiego na modelu elektrycznym nie było słuszną decyzją.
Gdy Fiat ogłosił, że zamierza przywrócić benzynową „Pięćsetkę”, to było oczywiste, że będzie minimalizował wydatki. Nikt więc nie zakładał, że stylistyka modelu czy zastosowane rozwiązania będą innowacyjne. Zresztą, klienci i tak tego nie wymagali.

Przekłada się to na przewidywalny design, który nie wprowadza niczego nowego. Najważniejsze jednak, że zaślepka na tylnym błotniku skrywa wlew paliwa, a nie gniazdo ładowania. Tyle wystarczy, by uszczęśliwić purystów.
Niemniej jednak, nowy Fiat 500 Ibrida jest bardzo ładny. Zgodnie z aktualnym projektem, posiada ścięte reflektory uzupełnione światłami LED w zderzaku i na masce. Oprócz tego, charakteryzuje się licznymi obłościami, które tworzą jego tożsamość stylistyczną.
Nowy Fiat 500 Ibrida w dobrej cenie
Niektórzy przypuszczali, że hybrydowa wersja tego samochodu otrzyma napęd Stellantis, który bazuje na doładowanym silniku benzynowym o pojemności 1,2 litra. Chodzi o konstrukcję Puretech po aktualizacji, która posiada łańcuch rozrządu. Można ją znaleźć w modelu 600.
Włosi postawili jednak na jeszcze większą prostotę i zastosowali silnik 1.0 FireFly, który pochodzi z poprzednika. Uzupełnia go instalacja 48-woltowa, z którą tworzy układ miękkiej hybrydy. Kierowca ma do dyspozycji 70 koni mechanicznych.
Nie jest to potężna wartość, ale pamiętajmy o miejskim przeznaczeniu. Nowy Fiat 500 Ibrida ma być relatywnie tani i ekonomiczny, dlatego taki zestaw nie powinien nikogo dziwić. Najważniejsze, że nie skrywa skomplikowanych rozwiązań.
Nieźle prezentuje się także włoski cennik tego modelu. Zgodnie z ujawnionymi informacjami, prezentowane auto ma kosztować 17 000 euro na rodzimym rynku, co oznacza wydatek 72 080 złotych (kurs 4,24). I są to uczciwe pieniądze, jak na dzisiejsze standardy.
Podejrzewamy, że pierwsze sztuki hybrydowego Fiata 500 w nowym wydaniu trafią do Polski pod koniec 2025 lub na początku 2026 roku. Można podejrzewać, że klienci wykażą zainteresowanie, bo wielokrotnie pytali w salonach o powrót wersji z silnikiem spalinowym.