w

Nowe wodorowe BMW już za 4 lata. W jego stworzeniu pomaga Toyota

Nowe wodorowe BMW
Nowe wodorowe BMW

Duże koncerny motoryzacyjne starają się reagować na nieprzewidywalną sytuację przemysłu motoryzacyjnego, która jest prowokowana przez nieodpowiedzialnych polityków. Co z tego wyniknie? Tego nie wie nikt.

Coraz większa liczba marek przestaje patrzeć przez różowe okulary, co oczywiście jest dobrze. Świadomość wzrasta, a wraz z nią pojawiają się różne próby dywersyfikacji oferty. Przykładem tego mogą być plany i prace niemieckiej marki. Ich efektem będzie między innymi wodorowe BMW, które jest już w fazie projektowej.

Czy wodór jest przyszłością? Dziś można mieć co do tego wątpliwości, bo magazynowanie, transport i wytwarzanie to skomplikowane i kosztowne procesy. Poza tym, ta technologia zajmuje dużo miejsca i nie sprawdza się w małych samochodach.

Pamiętajmy jednak, że inżynierowie stale tworzą nowe rozwiązania i starają się rozwiązywać problemy w tym zakresie. Niewykluczone, że nadejdzie przełom, który pozwoli na szersze stosowanie takich układów napędowych.

Wodorowe BMW z genami Toyoty

Japoński koncern jest jednym z niewielu, który tak bardzo wierzy w wodór. Czy ma rację? No cóż, globalne wyniki sprzedaży sugerują, że ma doświadczenie i wie, co robi. Bawarczycy uznali, że to może być właściwy kierunek.

Zamiast zaczynać od nowa, skorzystają z osiągnięć Toyoty i zaprojektują własny samochód zasilany wodorem. Jego debiut jest przewidziany za cztery lata – w 2028 roku. Na tym etapie nie wiadomo, jakie otrzyma nadwozie.

Wodorowe BMW
Wodorowe BMW

Niewykluczone, że będzie oferował zaktualizowane rozwiązania, które zostały zastosowane w najnowszej Toyocie Mirai. Wodorowe BMW mogłoby oferować podobne gabaryty, ale nieco inną stylistykę i więcej mocy.

Trzeba jednak uczciwie przyznać, że nawet w rozwiniętych krajach nie można liczyć na godną infrastrukturę wodorową. To wszystko może się zmienić w kilka lat, ale musiałoby dojść do poważnego przełomu. No cóż, trzymamy kciuki.

Warto przypomnieć, że BMW i Toyota mają już wspólne modele: Z4 oraz Suprę, które korzystają z tych samych konstrukcji. Japończycy współpracują z licznymi markami, co owocuje ograniczeniem kosztów. Innym tego przykładem mogą być auta dostawcze Stellantis.

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Szef działu finansowego Volkswagena

Szef działu finansowego Volkswagena ostrzega. Zostały dwa lata na uratowanie marki

BMW i4

Sprzedaż aut w Niemczech wciąż spada. Elektryki najmocniej w dół