w

Nowe Suzuki Swift – premiera

Suzuki stopniowo powiększa swoją gamę modelową, dzięki której notuje kolejne rekordy sprzedaży. W zeszłym roku z polskich salonów wyjechało 7695 sztuk nowych samochodów japońskiej marki. Tegoroczny cel to 10 tysięcy – plan ambitny, choć jak najbardziej realny. Oprócz nowej Vitary, motorem napędowym ma stać się bowiem nowe wcielenie Swifta.

Inżynierowie Suzuki zdecydowali się na kontynuowanie tradycji. Swift nie został więc wydłużony (-10 mm), ale jest za to szerszy (+40 mm) i niższy (-15 mm). Dzięki tym zabiegom jego sylwetka wygląda na bardzo zwartą. Pod względem detali stylistycznych, jest ewolucją swojego poprzednika. Charakterystycznymi elementami są zadziornie spoglądające reflektory, niemal płaski dach i delikatnie pochylona tylna szyba. Warto dodać, że oferta tego modelu obejmuje 11 kombinacji kolorystycznych (7 opcji jednobarwnych, 4 dwubarwne z kontrastującym dachem).

Wnętrze to natomiast mała rewolucja. Nowy design wydaje się znacznie świeższy i przyjemniejszy dla oka. Na konsoli centralnej znajdziemy ekran dotykowy odpowiedzialny za multimedia i łączność (współpracuje z Apple Car Play i Android Auto). Dokładnie taki sam mieszka we wspomnianej już Vitarze. Pod nim umieszczono klasyczny panel klimatyzacji. Z kolei zegary są analogowe, proste i czytelne. Lekko sportowego sznytu dodają im głębokie tuby. Mnie jednak najbardziej przypadła do gustu kierownica. Dobrze wygląda i tak też leży w dłoniach. Jeśli chodzi o materiały wykończeniowe, to są one twarde, ale solidnie spasowane.

Przestrzeni w Swifcie nie brakuje, szczególnie z przodu. Nawet wysocy pasażerowie znajdą tu odpowiednią pozycję, w czym pomaga dwupłaszczyznowa regulacja wieńca. Fotele? Dysponują całkiem niezłym podparciem bocznym. Z kolei na tylnej kanapie nie ma przesadnie dużo przestrzeni, ale dwie osoby średnich gabarytów nie powinni narzekać. W porównaniu do poprzedniego wcielenia, najbardziej zmienił się bagażnik. Na plus, rzecz jasna. Jego pojemność wzrosła do 265 litrów (+54), co jest niezłym rezultatem.

Kilka słów należy poświęcić również wyposażeniu. Auto dostępne jest w trzech wersjach: Premium, Premium Plus i Elegance. Co ciekawe, nieźle wyposażony egzemplarz nie musi oznaczać topowego wariantu. Już w bazowej odmianie klient otrzymuje bowiem m.in.: klimatyzację manualną, komputer pokładowy, radioodtwarzacz CD/MP3/USB z 4 głośnikami, Bluetooth, elektryczne sterowane szyby przednie, skórzaną, wielofunkcyjną kierownicę, centralny zamek, elektrycznie ustawiane i podgrzewane lusterka, 6 poduszek, ESP, mocowania ISOFIX oraz światła LED do jazdy dziennej.

W gamie jednostek napędowych jest kilka propozycji. Już na wstępie zaznaczę, że wszystkie związane są z benzyniakami. Zwolennicy klasyki mogą postawić na 1,2-litrowego, 16-zaworowego DualJeta generującego 90 KM i 120 Nm. Jego potencjał pozwala na przyspieszanie do setki w niecałe 12 sekund i rozpędzanie się do 180 km/h. Warto dodać, że silnik może współpracować z 5-bieowym manualem lub bezstopniową przekładnią CVT. Dla osób oczekujących lepszych rezultatów powstał 1-litrowy, 3-cylindrowy BoosterJet oferujący 111 KM i 170 Nm. Dzięki tym wartościom Swift osiąga pierwszą setkę w 10,6 sekundy a rozpędzanie kończy na 195 km/h. W tym przypadku klient może wybrać 5-biegową przekładnię manualną lub 6-stopniowy automat.

Zwolennicy kombinacji technologicznych mogą natomiast postawić na hybrydy. Tak, w ofercie są dwie. Obie to tzw. „mild hybrid” wykorzystujące alternator (2,3 kW, 50 Nm, bateria litowo-jonowa). Jedna opiera się na 1,2-litrowym benzyniaku, a druga – na tym drugim, 1-litrowym. W obu przypadkach jedyną opcją jest 5-biegowy manual. Jeśli chodzi o osiągi, to w teorii można liczyć na około 0,7 sekundy szybsze „rozmienianie” setki i litr niższe spalanie.

Pierwsze jazdy odbyłem hybrydową wersją, której fundamentem był BoosterJet. I wiecie co? To auto ma całkiem sporo charakteru. Pod względem dynamiki trudno mu cokolwiek zarzucić. Jest nawet zdolne do swobodnej jazdy po drogach ekspresowych i autostradach. Duża w tym również zasługa odpowiednio zestopniowanej skrzyni.

Największym wyróżnikiem na tle konkurentów stało się jednak… wyciszenie. Zaskoczenie? A i owszem. Japończycy nigdy w tej dziedzinie nie błyszczeli, ale jak widać, jeśli się chce to można. Z kolei właściwości jezdne Swifta nie budzą zastrzeżeń. Nie jest to rasowy hot hatch, ale całkiem nieźle wpisuje się w zakręty, a układ kierowniczy wyraźnie informuje o tym, co dzieje się z przednią osią. Jego zwinność jest efektem naprawdę skromnej masy, która w podstawowej konfiguracji to tylko 840 kg.

Pozostają już tylko te największe liczby. Aczkolwiek nie takie duże, jak można było przypuszczać. Za bazowego Swifta trzeba zapłacić 47 900 zł. W tej kwocie klient otrzymuje wersję Premium z 90-konnym benzyniakiem i 5-biegowym manualem. Warto zaznaczyć, że to jedyna opcja silnikowa (i skrzyniowa) z tym wyposażeniem. Na drugim końcu cennika mamy natomiast egzemplarz w odmianie Elegance ze 111-konną jednostką BoosterJet zintegrowaną z 6-biegowym automatem za 74 900 zł.

Nowy Swift ma spore szanse na sukces rynkowy – nie tylko w Polsce. Nie stracił on swojego dawnego charakteru, dlatego zwolennicy tego modelu wciąż będą zadowoleni. Oferuje jednak znacznie więcej nowoczesnej technologii i całkiem bogate wyposażenie już w standardzie, które powinny przyciągnąć do salonów nowych nabywców.

 

Tekst i zdjęcia: Wojciech Krzemiński

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Citroen C5 Aircross 2017

Skoda Vision Coupe Concept – pierwsze oficjalne zdjęcia