Sojusze strategiczne w branży motoryzacyjnej nie są niczym nowym. Kolejny z nich został właśnie ogłoszony.
Nowe partnerstwo koncernu Stellantis i BMW ma przynieść wymierne korzyści obu stronom. Jak zwykle w takich przypadkach celami są szybszy rozwój, ograniczenie kosztów i większe wpływy. Pierwsze efekty powinniśmy poznać już w przyszłym roku.
Pierwszy wątek dotyczy ustaleń z Hon Hai Technology Group. Chodzi tu przede wszystkim o zaprojektowanie i opracowanie półprzewodników, których braki wywołują dziś ogromne kłopoty produkcyjne oraz wstrzymywanie łańcuchów dostaw. Prezes koncernu, Carlos Tavares, uważa, że nowe chipy mają pokryć 80% potrzeb Stellantis.
Jazda (pół)autonomiczna
Choć ten temat nie jest już tak głośny medialnie, producenci rozwijają technologię ułatwiającą prowadzenie i ograniczającą wysiłek kierowcy. I tu pojawia się kluczowy wątek z bawarską marką. Partnerstwo koncernu Stellantis i BMW obejmuje platformę STLA AutoDrive, której celem jest rozwój systemów półautonomicznych poziomów 2, 2+ i 3. Inżynierowie wspólnymi siłami mają aktualizować wszystko bezprzewodowo i udoskonalać zastosowane rozwiązania.
Warto poruszyć w tym miejscu wątek subskrypcji. Podobnie jak w przypadku programów komputerowych, producenci będą oferowali cykliczne pakiety związane z różnymi usługami. Wśród nich będzie ubezpieczenie oparte na użytkowaniu pojazdu. Aktualizacje oprogramowania będą w znacznej części odpłatne, dlatego klient musi liczyć się z dodatkowymi kosztami.
Wydaje się, że to w pewnym stopniu zrekompensuje straty wynikające z braku wielu napraw mechanicznych, które dotyczą pojazdów spalinowych. Stellantis oczekuje, że przyniesie to około czterech miliardów euro już w 2026 roku.