Nie jest tajemnicą, że Nissan 370Z cieszy się na rynku wtórnym dużym zainteresowaniem. Znalezienie zadbanej sztuki nie jest łatwe.
Niewielu nabywców obchodzi się z tym samochodem, jak z jajkiem. Jego sportowy charakter zachęca do ostrzejszego traktowania, co oczywiście nikogo nie powinno dziwić. To jednak zła wiadomość dla klientów szukających pojazdów używanych.
Kolejna sprawa dotyczy oryginalności. Japońskie coupe bardzo często ulega tuningowi – i to rozległemu. Wiemy doskonale, że takie modyfikacje są wizją właściciela i bardzo rzadko spełniają oczekiwania szerokiego grona. To oznacza sporą inwestycję, która nigdy się nie zwróci.
Nissan 370Z, który mógłby trafić na Dakar
Oto kolejna wizja ujawniająca bardzo duży zakres indywidualizacji. Trzeba przyznać, że prezentuje się unikatowo. Nie ma jednak mowy o standardowym tuningu. Samochód wydaje się przeciwieństwem wszystkiego, co do tej pory powstało na jego bazie. Widzieliśmy już ten model przerobiony na pojazd gąsienicowy, ale to zupełnie coś innego.
Prezentowany Nissan 370Z to efekt współpracy dwóch potentatów – japońskiego producenta samochodów (tak, Nissana) i firmy oponiarskiej Yokohama. Efekt budzi respekt i trzeba przyznać, że z każdym kolejnym spojrzeniem nabiera sensu.
Autorzy poszerzyli i odpowiednio powycinali nadkola. Zastosowali terenowe zawieszenie o większym skoku, skrócili długość zderzaków, dołożyli osłony podwozia i oczywiście zamontowali terenowe opony wspomnianej wyżej marki. Nie zabrakło także unikatowej okleiny. W takiej konfiguracji chętnie zobaczylibyśmy ten egzemplarz na trasie wymagającego rajdu terenowego.
>880-konny Nissan 370z Turbo GTR Killer pokazuje, kto rządzi w stolicy (Video)<
Wbrew pozorom, nie byłby skazany na pożarcie, bo ma odpowiedni prześwit, krótkie zwisy karoserii i wciąż jest lekki na tle licznych terenówek. Kto wie, może kiedyś zostanie wypuszczony na odcinek specjalny…
Przypomnijmy, że Nissan 370Z ma pod maską benzynowy, 6-cylindrowy silnik o pojemności 3,7 litra. Oferuje on 328 koni mechanicznych i 363 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Jego uzupełnieniem jest zazwyczaj 6-biegowy manual (sporadycznie zdarzają się 7-biegowe automaty). W takiej konfiguracji można liczyć na osiąganie setki w 5,3 sekundy. Z kolei prędkość maksymalna wynosi 250 km/h. Trudno byłoby zgadnąć, jaką dynamiką charakteryzuje się przerobiony egzemplarz, ale najpewniej nieco słabszymi, jeżeli układ napędowy nie uległ „podkręceniu” (wyższa masa).