Wojciech Krzemiński
Ostatnio pokazywałem Wam najgorzej zmodyfikowanego Nissana GT-R, jaki jeździ po naszej planecie. Tym razem dotarłem do projektu, który może wzbudzić dużo bardziej pozytywne emocje.
Zacznijmy od tego, że japońskie auto jest sportowcem ze swojej natury. Mimo słusznych gabarytów, oferuje genialne osiągi (nawet 2,8 sekundy do 100 km/h) i bardzo wysoką jakość prowadzenia. Nic więc dziwnego, że wciąż cieszy się dużym zainteresowaniem.
Nissan GT-R – wersja off-roadowa
Nie brakuje także firm tuningowych, które tworzą dedykowane pakiety dla tego modelu – zarówno techniczne, jak i wizualne. Ten zakres modyfikacji może jednak zaskoczyć każdego, bo jest zaprzeczeniem charakteru GT-R’a. Został jednak zrobiony tak profesjonalnie, że z każdą kolejną chwilą nabiera sensu.
Japoński supersamochód przygotowany przez Classic Youngtimers Consultancy zyskał podwyższone zawieszenie, które zaowocowało większym prześwitem. Pojawiły się również plastikowe osłony chroniące dolne krawędzie karoserii. Na dachu zagościły natomiast relingi dachowe i koło zapasowe. Zamiast sportowych opon, zastosowano te, które będą skuteczne poza asfaltem. Po zmroku pomoże natomiast dodatkowy panel świetlny umieszczony nad przednią szybą. Dopełnieniem całości jest militarna okleina.
Ktoś może stwierdzić, że to profanacja. Przy tak udanym efekcie, trudno jednak z tym się zgodzić. Samochód wygląda niezwykle dobrze. Owszem, ma nieco inny charakter, ale wciąż dysponuje mocą 600 KM i może zawstydzić wielu konkurentów…
