Wojciech Krzemiński
W ruchu drogowym może dojść do wielu niepokojących sytuacji drogowych, które będą budziły wątpliwości i kontrowersje. To zdarzenie też podlega dużej interpretacji, co udowadniają komentarze internautów.
Zacznijmy od tego, że historia miała miejsce kilka miesięcy temu przed skrzyżowaniem ulic Cieszyńskiej ze Strumieńską w Jasienicy (niedaleko Bielska-Białej). Nagranie przedstawia perspektywę świadka.
Jak widać na filmie, kierowca białego samochodu wykorzystał przystanek autobusowy, by najpewniej szybciej pokonać dany odcinek. Z kolei użytkownik czarnego auta skręcał z lewego pasa w prawo uznając, że wybrukowany fragment jest strefą wyłączoną z ruchu dla normalnych pojazdów.
Oba samochody znalazły się na kursie kolizyjnym, ale udało się uniknąć kontaktu. Sytuacja wydaje się na tyle ciekawa, że warto przemyśleć, kto byłby winny, gdyby doszło do zderzenia tych dwóch aut.
I tu warto zerknąć na nagrane od początku. Wtedy można dostrzec znak F-10 ustawiony w głąb chodnika. Jest dobrze widoczny, ale ze względu na swoją lokalizację nie za bardzo zwraca na siebie uwagę.
Oznacza on jednak, że sama jezdnia przy przystanku jest już pasem do skrętu w prawo. Wina za potencjalną kolizję byłaby więc przypisana kierowcy czarnego samochodu.
Wybrukowany pas ruchu odcinający się od reszty jezdni może mylić kierowców, dlatego konieczne jest patrzenie na znaki. Nie ma jednak wątpliwości, że drogowcy mogli zrobić to lepiej.
