To zdarzenie ujawnia podwójną nieznajomość przepisów, za którą użytkownik jednośladu musiał sporo zapłacić.
Surowy mandat od Straży Ochrony Kolei to rzadkość w takich przypadkach, bo nie są to ludzie stojący przy przejazdach. Tym razem jednak odbywała się akcja uświadamiająca niebezpieczeństwa związane z tymi newralgicznymi miejscami. Rowerzysta miał więc pecha i srogą nauczkę.
Los chciał, że doszło do nieprzyjemnego spotkania. Mężczyzna musiał nie być świadomy, że funkcjonariusz tego urzędu ma prawo karać w taki sposób użytkowników ruchu. Niemniej jednak jego nieobecność niczego by nie zmieniała. Użytkownik jednośladu złamał bowiem przepis, co oznacza wykroczenie.
Nieświadomy rowerzysta i interwencja Straży Ochrony Kolei
Gdy zapory zaczęły się podnosić, rowerzysta postanowił ruszyć nie zwracają uwagi na pulsującą sygnalizację świetlną i wciąż podnoszące się zapory. Jak każdy doskonale wie, nie można tak postępować. Niestety, pan na rowerze postanowił zrobić inaczej.
Po drugiej stronie czekał na niego funkcjonariusz Straży Ochrony Kolei. Niemiła rozmowa zakończyła się mandatem w wysokości 2000 złotych. Właśnie taką karę ma prawo wymierzyć mundurowy za to wykroczenie. Rowerzysta to taki uczestnik ruchu, jak każdy inny, dlatego powinien przestrzegać przepisów bez żadnych ustępstw.
Zobacz także: Wiózł gabaryt i utknął na przejeździe kolejowym. Postąpił najgorzej, jak mógł (wideo)
Mężczyzna postąpił bardzo nierozsądnie i głupie, bo nie był świadomy możliwości strażaków. Niech to będzie przestroga dla wszystkich. Wjazd na przejazd kolejowy jest dozwolony po podniesieniu zapór i wygaszeniu sygnałów świetlnych – a i tak należy dokładnie sprawdzać, czy nie nadjeżdża coś z obu stron. Pamiętajmy, że technologia i ludzie zawodzą.