Wzmożone kontrole drogowe w dniu Wszystkich Świętych nie są przypadkowe. Wzmożony ruch, jesienna aura i duża liczba niedzielnych kierowców to przepis na zmaksymalizowanie ryzyka.
Niestety, kończy się to kolizjami i wypadkami – tak jak w tej historii. Niebezpieczny powrót z cmentarza mógł zakończyć się tragedią. Na szczęście udało się uniknąć najgorszego, choć i tak nie obyło się bez poważnych konsekwencji.
Zacznijmy od tego, że warunki były trudne – zmrok i śliska nawierzchnia nie pomagały. Poza tym, miejscem zdarzenia była droga ekspresowa S8 na odcinku Białystok-Warszawa (fragment znajdujący się blisko stolicy), co oznacza, że uczestnicy ruchu mogli tam pędzić z prędkościami trzycyfrowymi (do 120 km/h).
Gdy nagle dochodzi do gwałtownego spowolnienia ruchu, to użytkownicy drogi dojeżdżający do newralgicznego punktu mają niewiele czasu na skuteczną reakcję. Niestety, dotkliwie przekonał się o tym użytkownik czeskiego samochodu.
Jak widać na nagraniu, przemieszczał się ze znaczącą prędkością, gdy spróbował zahamować. Koła w jego Skodzie zablokowały się błyskawicznie, co oznacza, że auto miało zepsuty ABS. Siwy dym nie pomógł w wytraceniu prędkości. Po chwili doszło do potężnego zderzenia z poprzedzającym pojazdem, który to uderzył w ten kolejny.
Na szczęcie obyło się bez uszczerbków na zdrowiu, które mogłyby zagrażać życiu. Mimo tego, świadkowie powinni zatrzymać się i udzielić pomocy lub chociaż sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Ryzyko wyjścia z auta jest w takiej sytuacji duże, dlatego światła awaryjne, trójkąt ostrzegawczy oraz kamizelka odblaskowa to zestaw, z którego każdy powinien skorzystać w takich okolicznościach.
Niestety, większość kierowców ominęła zniszczone pojazdy, jak gdyby nigdy nic. To pokazuje, że znieczulica społeczna wciąż jest dużym problemem. Pamiętajmy, że kiedyś sami możemy znaleźć się w takiej sytuacji i będziemy potrzebowali pomocy. Z pewnością nie chcielibyśmy, by wszyscy nasz zlekceważyli.