Azjaci dostrzegli ogromną szansę wynikającą z niefrasobliwości europejskich polityków. To jednak nie oznacza, że ich sukces w branży motoryzacyjnej jest pewniakiem.
Marki z Chin rozwinęły się w błyskawicznym tempie. Znaczna część z nich ma w ofercie modele, które mogą śmiało konkurować z renomowaną konkurencją – zarówno pod względem jakości, jak i zaawansowania technologicznego. Jeszcze dwie dekady temu nie było o tym mowy.
Chińczycy jednak potrafią wyciągać wnioski. W międzyczasie zainwestowali duże pieniądze, nawiązali współpracę z zachodnimi producentami i zachęcili ich do zmiany lokalizacji swoich fabryk. Chęć szybkiego zysku zaślepiła zdrowy rozsądek, czego efekty zaczynają powoli następować.
Marki z Chin dopiero nabierają rozpędu
Azjaci z komunistycznego kraju nauczyli się dobrze, tanio i szybko produkować, co przekłada się na ceny ich produktów. W przypadku rynku samochodowego nie jest inaczej. Ich oferta jest niejednokrotnie o kilkadziesiąt procent tańsza, niż te zachodnie.
>Ten azjatycki sedan ma 300 KM i świetny design. A rywale mają kłopoty
Ktoś może stwierdzić, że nie będzie jeździł chińskim wynalazkiem, ale istnieje spora liczba pragmatyków, która nie zamierza dopłacać do renomowanego logo. Unifikacja napędowa dodatkowo eliminuje różnice między autami, co jeszcze bardziej ogranicza wpływ kwestii wizerunkowych w tej branży.
I tym sposobem MG, które należy do chińskiego koncernu, sprzedaje mnóstwo samochodów w Wielkiej Brytanii. Od kiedy jest dostępne w Polsce, też cieszy się dużym wzięciem. Warto zaznaczyć, że nad Wisłą zaczynają się pojawiać kolejne marki z Chin. Wkrótce będzie ich ponad dziesięć.
Seres zwinął manatki
Póki co, nie są jeszcze popularne, ale wnikliwi kierowcy szukający oszczędności starają się aktualizować wiedzę na ich temat. Nie jest jednak tajemnicą, że na tym etapie główną konkurencją chińskich marek są inne chińskie marki.
Krótko mówiąc, Chińczycy rywalizują również ze sobą, co oznacza, że niektórzy będą musieli ponieść porażkę. Przekonał się o tym Seres, który miał nadzieję na sukces w naszym kraju. Jego importem zajmowała się grupa BUSNEX.
Gdzie szukać przyczyn porażki? No cóż, mogło być ich przynajmniej kilka. Po pierwsze, gama była skromna, a jej główny produkt, Seres 3, już nie nadążał technologicznie i stylistycznie za nowoczesną konkurencją.
Drugim powodem słabego popytu mogła być cena, która na tle znacznie bardziej popularnej Tesli wypadała po prostu blado. Przypomnijmy, że Seres 3 będący niewielkim crossoverem kosztował ponad 187 tysięcy złotych.
Czy chiński producent wróci na polski rynek? Azjaci słyną z determinacji, dlatego nie można tego wykluczyć. Potrzeba jednak znacznie ciekawszej, bardziej rozbudowanej gamy produktowej, by zwrócić na siebie uwagę klientów.