Mogłoby wydawać się, że kierowcy F1 nie boją się jeździć żadnymi samochodami. Każdy ma jednak jakieś granice – nawet mistrz świata.
I właśnie Nico Rosberg najlepiej obrazuje, że może wkraść się spora dawka niepewności, jeżeli czeka nas nieznane. Mimo że obok niego siedział profesjonalny kierowca, nie krył przerażenia. Ale po kolei…
Niemiecki kierowca przewiózł się jednym z aut terenowych swojego zespołu Extreme E. Gdy był za kierownicą, czuł się pewnie. Dopiero po zajęciu miejsca pasażera poczuł się nieswojo, co jest oczywiście zrozumiałe.
Nico Rosberg jako pasażer – to zły pomysł
Mistrz świata Formuły 1 po raz pierwszy poprowadził nową maszynę, którą reprezentuje jego zespół: Rosberg X Racing Extreme E. Zauważył, że oferuje ona bardzo wysoki poziom przyczepności, którą doceni także ktoś, kto jest amatorem jazdy poza asfaltem. Niemiecki kierowca zwrócił też uwagę na liczbę ruchów, jaką trzeba wykonać, by opanować auto w takich warunkach. To zupełnie inny świat, niż tor asfaltowy i bolid wyścigowy.
Gdy Nico usiadł na prawym fotelu, a za kierownicą znalazł się doświadczony kierowca rajdowy, Johan Kristoffersson, zaczęła się prawdziwa zabawa. Niemiec dopiero wtedy mógł zrozumieć, co potrafi ta niezwykła maszyna. Rosberg kilkakrotnie poprosił, by ten zwolnił, co jest bardzo wymowne.
Warto w tym miejscu wspomnieć o całej klasie Extreme E, w której startuje 9 drużyn i 18 aut (po dwa na zespół). Jednym z nowych teamów jest McLaren. Co ciekawe, wszystkie pojazdy biorące udział w zawodach są takie same. Za ich projekt i budowę odpowiada Spark Racing Technology z siedzibą we Francji. Co ciekawe, to samo przedsiębiorstwo zajmuje się również dostarczaniem bolidów Formuły E.