Chińczycy zrobili tak ogromny postęp w przemyśle motoryzacyjnym, że mogą już rywalizować z najlepszymi markami z Europy. I to nie są żarty, co widać nawet na polskich drogach, gdzie jeżdżą samochody BYD, Maxusa MG i wielu innych firm z Państwa Środka.
Neta S Hunting Edition to kolejny model, który udowadnia, że tamtejsi producenci, a także inżynierowie odrobili lekcje. Nie ma już mowy o ślepym kopiowaniu wszystkiego, co renomowane. Chińczycy mają coraz więcej własnych pomysłów na projektowanie samochodów i uwydatniają to coraz wyraźniej.
Tak szybki rozwój nie byłby możliwy, gdyby nie wątpliwa polityka szeroko pojętego Zachodu. Dobrze znane koncerny przeniosły do Chin swoje fabryki, bo w Europie i Ameryce Północnej nakładano na nie coraz większe obciążenia finansowe. Nie było więc mowy o utrzymaniu opłacalności.
>Chiński eksport samochodowy notuje duży wzrost. To już są miliony
Chińczycy wyczuli moment i zaczęli współpracę z renomowanymi producentami. W ten sposób otrzymali dostęp do nowych technologii – a nie trzeba nikogo przekonywać, że potrafią się uczyć w szybkim tempie.
Do tego, dostrzegli (albo sami wylobbowali) ideologię środowiskową w Europie, która dodatkowo zwiększyła problemy lokalnego rynku. Można pokusić się o stwierdzenie, że elektryfikacja dała Azjatom wiatr w żagle, bo wymuszała na wszystkich projektowanie od zera, co zwiększyło szanse na sukces nowych producentów.
Właśnie dlatego kilkadziesiąt chińskich marek samochodowych ma mniej, niż 10 lat – poważnie. O rządowym wsparciu i zwiększeniu globalnych udziałów nie ma sensu znowu opowiadać. Trzeba po prostu przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości i liczyć na to, że ktoś mądry zmieni europejski kierunek zanim nie jest za późno.
Neta S Hunting Edition
Wróćmy jednak do głównego bohatera tego materiału. To atrakcyjny shooting brake, który ma dokładnie 4980 milimetrów długości, 1980 milimetrów szerokości i 1480 milimetrów wysokości. Z kolei jego rozstaw osi to 2980 milimetrów.
Neta S Hunting Edition ma więc gabaryty, które pozwalają na wpisanie się nawet do segmentu E. Krótko mówiąc, to bardzo duży samochód z ciekawą ofertą napędową. Wersja hybrydowa posiada silnik spalinowy, który ma 94 konie mechaniczne i pełni rolę agregatu.
Wytworzona przez niego energia jest przekazywana do akumulatora trakcyjnego (31,71 kWh lub 43,88 kWh), a następnie jest czerpana przez jednostkę elektryczną generującą 268 koni mechanicznych.
Alternatywą dla tej konfiguracji jest wariant w pełni elektryczny, który posiada 268-konny silnik elektryczny napędzający tylne koła. W ofercie ma znaleźć się także wersja z napędem na obie osie, która będzie dysponowała dodatkową ejdnostką o mocy 228 koni mechanicznych znajdującą się nad przednią osią. W przypadku wersji elektrycznej, akumulator trakcyjny może mieć 64,5 kWh lub 91 kWh.