Niektórych zdarzeń można byłoby uniknąć, gdyby uczestnicy ruchu częściej korzystali z rozsądku. Niestety, każdy widzi, jak jest.
W tym przypadku nerwus wysiadł z Passata, ponieważ usłyszał klakson, z którego skorzystał nagrywający. Powodem było wymuszenie pierwszeństwa. Nie było blisko kolizji, ale faktem jest, że drugi kierowca musiał hamować.
Wydaje się, że to zdarzenie i wiele jemu podobnych to dobry materiał na pracę z psychologii. Sygnał dźwiękowy działa na niektórych, jak płachta na byka. W czym tkwi problem? Być może niektórych irytuje samo zwrócenie na siebie uwagi. A może to urażenie ego? To ewidentnie sprawa dla naukowców.
Nerwus wysiadł z Passata i…
Użytkownik „króla prestiżu” postanowił zlekceważyć ruch uliczny i wyjaśnić sprawę. Zatrzymał samochód na swoim pasie, a następnie podszedł do nagrywającego, by wytłumaczyć mu po swojemu, że nie powinien na niego trąbić.
Zobacz także: Cwaniak próbował ominąć kolejkę i zablokował pas. Pasażer wysiadł z pretensjami i jeszcze robił zdjęcia (wideo)
Nerwus wysiadł z Passata i niczego nie załatwił. Jedynie pokazał, jak nie postępować na drodze. Na szczęście nie miał zamiaru doprowadzać do rękoczynów. Sytuacja była jednak nerwowa i nikomu niepotrzebna.
W takich sytuacjach należy zachować spokój i nie wdawać się w dyskusję. Użycie sygnału dźwiękowego ma sens, ale jego powielanie też nie wniesie niczego dobrego. Krótko mówić, trzeba trzymać nerwy na wodzy i minimalizować ryzyko wystąpienia lub zaognienia potencjalnego konfliktu.