W licznych miastach istnieje spory problem z monitoringiem miejskim. Chodzi oczywiście o kiepską jakość nagrań oraz małą obszar objęty podglądem.
W niektórych ośrodkach miejskich można już liczyć na lepszą infrastrukturę. Świetnym tego przykładem jest Lublin, gdzie system kamer pozwala na dokładną obserwację. Ogromne znaczenie mają tu także operatorzy, którzy nie przychodzą poczytać gazety tylko dokładnie analizują to, co dzieje się na monitorach.
Kolejny tego przykład miał miejsce na ulicy Radziwiłłowskiej w miniony czwartek (19 stycznia). Operator monitoringu dostrzegł grupę mężczyzn stojących przy drodze. Po tym mało eleganckim spotkaniu, jeden z uczestników podszedł do samochodu, wsiadł za kierownicę i odjechał.
Pracownik od razu poinformował policję o potencjalnym zagrożeniu i przekazywał dokładne położenie jadącego pojazdu. Patrol ruszył za kierowcą, który próbował uniknąć kontroli drogowej.
Co ciekawe, mężczyzna porzucił auto i zaczął uciekać na pieszo – w kierunku Bystrzycy. Szybko został jednak złapany i trafił na komisariat. A tam usłyszał kilka zarzutów.
Zacznijmy od tego, że to 52-latek. Był agresywny i nie chciał poddawać się testom. Mężczyzna był pod wpływem alkoholu. Badanie krwi wykaże ile miał promili. Na tym nie koniec jego problemów.
Znaleziono przy nim narkotyki. Niewykluczone więc, że krew wykaże również obecność środków odurzających w organizmie. Do tego należy dopisać niezatrzymanie się do kontroli. Jeżeli sąd będzie surowy, to mężczyzna może trafić do więzienia na kilka lat.