Kompaktowy SUV Opla oferowany jest w bardzo wielu konfiguracjach silnikowych. Na szczycie cennika znajdują się hybrydowe wersje, które wyróżnia nie tylko ekologiczny charakter, ale też najlepsze osiągi.
Opel Grandland X to najbardziej konserwatywny stylistycznie model spośród całej czwórki spokrewnionych modeli. Peugeot 3008, Citroen C5 Aircross oraz DS 7 Crossback prezentują się nieco lub wyraźnie odważniej, co nie oznacza, że lepiej. Istnieje spora grupa klientów, która woli bardziej powściągliwy design, dlatego dobrze, że niemiecki model „nie gryzie się” z bratnimi konstrukcjami. W topowej odmianie nie można mu jednak odmówić charakteru.
Pierwsze, co zwraca uwagę to dwukolorowa karoseria – takie rozwiązanie nie należy do popularnych w tym segmencie. Projektanci zdecydowali, że maska, dach, spojler i słupki mogą być czarne i kontrastować z pozostałymi elementami polakierowanymi jaśniejszymi barwami. Wygląda to całkiem nieźle. Wokół dolnych krawędzi nadwozia biegną oczywiście dodatkowe osłony, typowe dla SUV-ów. Choć to najbogatsza konfiguracja, liczba chromowanych akcentów jest skromna. I dobrze, bo łatwo przesadzić ze świecidełkami…
Wewnętrzny spokój
W kabinie również jest bardzo klasycznie, dlatego możemy mówić o spójności. Materiały wykończeniowe są bardzo przyzwoite. Zastosowano tu sporą część miękkich tworzyw, które starannie spasowano. Nawet te twarde plastiki nie budzą zastrzeżeń, ponieważ są przyjemne w dotyku i nie rysują się zbyt łatwo. Zaletą są też pojemne kieszenie, schowki i wnęki umożliwiające wygodne rozmieszczenie wszelakich przedmiotów.
Takich kokpitów zaraz nie będzie… A szkoda, bo zarówno pod względem czytelności, jak i ergonomii nie mają sobie równych. Nie znajdziemy tu wirtualnych wskaźników. Analogowe zegary utrzymały się nawet w hybrydowej odmianie. Tarczę obrotomierza zastąpiła jednak procentowa skala użytkowanej mocy. Widać na niej także stopień odzyskiwania energii. Nic skomplikowanego. Z kolei na szczycie konsoli centralnej mieszka dotykowy ekran multimedialny znany z czasów PSA (teraz to Stellantis, po połączeniu z FCA). Nie jest on najszybszy na rynku, ale za to łatwy w obsłudze. Niezwykle ważne, że zastosowano tu niezależny panel klimatyzacji, czego nie uświadczymy u rodzimych konkurentów.
Fotele w pierwszym rzędzie dobrze wyglądają i taki też komfort oferują. Pod względem zakresu regulacji nie budzą najmniejszych zastrzeżeń – zmieszczą się tu osoby o skrajnych sylwetkach. W drugim rzędzie nie ma przesadnie dużej przestrzeni. Dwie osoby średniego wzrostu mogą zanotować tu wygodną podróż, ale miejsca na nogi jest mniej niż u części rywali. Pochwała należy się natomiast za duży kąt pochylenia oparcia zapewniający przyjazną pozycję na wiele godzin.
Pod szeroką, elektrycznie sterowaną pokrywą kryje się bagażnik o stosunkowo skromnej pojemności. Gdzieś trzeba było schować podzespoły układu hybrydowego. Użytkownicy auta mogą liczyć na 390 litrów. Kufer wydaje się jednak nieco większy w bezpośrednim kontakcie. Warte uwagi są tu dodatkowe haczyki, schowek pod podłogą i wygodne cięgna do składania drugiego rzędu.
Najmocniejsza hybryda w historii Opla
Tak samo, jak we francuskich SUV-ach, bazą całego układu jest benzynowa, doładowana jednostka o pojemności 1,6 litra. Wspiera ją silnik elektryczny, który zapewnia napędzanie tylnych kół. Łączny potencjał to 300 koni mechanicznych i 520 niutonometrów maksymalnego momentu obrotowego. Takie wartości muszą sobie poradzić z rozpędzaniem samochodu o masie około 1800 kilogramów. I nie ma z tym najmniejszych problemów. Sprint do setki trwa zaledwie 6,1 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 235 km/h.
Spalanie? Wiele zależy od baterii, która dysponuje pojemnością 13,2 kWh. Zapewnia ona 40-50 kilometrów jazdy bez używania motoru spalinowego. Jeżeli jest pełna, to trzeba liczyć się ze zużyciem mniej więcej 4 litrów benzyny. Gdy została rozładowana, spalanie rośnie do 8-9 litrów, co jest akceptowalnym rezultatem. Warto dodać, że ładowanie może odbywać się za pośrednictwem domowego gniazdka (około 8 godzin do pełna), stacji ładowania 7 kWh (niecałe dwie godziny) lub dedykowanego wallboxa.
Dynamiczny i przewidywalny SUV
Bardzo dawno nie jeździłem tak żwawym Oplem. Dziwi to tym bardziej, że to przecież kompaktowy SUV. Co ważne, układ oferuje nie tylko świetną dynamikę, ale też wysoką kulturę pracy. Aktywacja i dezaktywacja jednostek odbywa się płynnie. 8-biegowa przekładnia automatyczna odnajduje się bardzo dobrze i nie ma mowy o żadnych szarpnięciach. Jest bez wątpienia znacznie lepszą konstrukcją, niż szeroko stosowane skrzynie bezstopniowe, które powinny pozostać w skuterach…
Mimo wyraźnej masy własnej, auto prowadzi się stabilnie. Nawet w szybszych zakrętach nie wykazuje się przesadną podsterownością. Oczywistym jest, że nagła zmiana toru jazdy wywołuje wyraźne przechyły nadwozia, ale bez przekraczania bezpiecznych granic. Nie jest to auto sportowe, pamiętajmy o tym. Sam napęd na cztery koła przyda się przede wszystkim na śliskiej nawierzchni. Ułatwia ruszanie i zachowanie stabilności. Zjazd z asfaltu jest możliwy, ale raczej niepotrzebny – chyba, że to zwyczajne pokonywanie leśnych ścieżek. Zaawansowany off-road pozostawmy surowym terenówkom.
Auto zostało wyposażone w bardzo wiele systemów bezpieczeństwa, które znajdują się także u konkurentów. Należy jednak zaznaczyć, że w Oplu nie działają one zbyt nadgorliwie, co sprawia, że nie ma motywacji, by je wyłączać. I dobrze, bo są po to, żeby pomóc, a nie przeszkadzać. Na specjalne wyróżnienie zasługują bardzo wydajne reflektory zapewniające świetną widoczność po zmroku – nawet w trudnych warunkach pogodowych.
Manewrowanie po zatłoczonych ulicach również nie stanowi kłopotu. Promień skrętu jest wystarczający, a widoczność na wszystkie strony – przyzwoita. Pomagają oczywiście duże lusterka i czujniki. Przydałaby się jednak kamera przekazująca obraz o wyższej jakości. Miejmy nadzieję, że przy okazji liftingu zostanie wymieniona (to samo koncernowych braci) Jeżeli mógłbym jeszcze coś poprawić, to byłoby to wyciszenie. I nie chodzi o to że jest złe, ale w 3008 można liczyć na jeszcze wyższą skuteczność pod tym względem.
Konkurencyjna cena
Za hybrydę trzeba zapłacić co najmniej 167 250 złotych. Nie będzie to jednak ta sama konfiguracja, tylko 225-konny układ z napędem na przednią oś. Co ważne, on także występuje seryjnie z 8-biegowym automatem. Za najmocniejszą hybrydę (300 KM, AWD) trzeba natomiast zapłacić 192 750 złotych. Będzie to egzemplarz uzupełniony pierwszym z czterech poziomów wyposażenia (Edition). Z drugiej strony cennika znajdziemy „full opcję” (Ultimate) za 211 450 złotych. Dla porównania, wspomniany Peugeot w podobnej specyfikacji kosztuje niemal 10 tysięcy złotych więcej, co uzasadnia pewne różnice.
Opel Grandland X Hybrid4 łączy nowoczesną technologię napędową z konserwatywną stylistyką i konwencjonalnym wnętrzem. Taka mieszanka jest jedną z najlepszych na rynku, bo pozwala cieszyć się z zaawansowanych rozwiązań bez utraty wygody użytkowania. Wisienką na torcie są świetne osiągi, które pozytywnie wpływają na bezpieczeństwo podróży.
Tekst i zdjęcia: Wojciech Krzemiński
Wyświetl ten post na Instagramie.