Domorosłe wizje dotyczące przerabiania samochodów zazwyczaj opierają się na modelach o niskiej wartości.
W tym przypadku było inaczej. Za bazę posłużył amerykański muscle car, który dziś w oryginalnym stanie jest warty niemałe pieniądze. Niestety, ten egzemplarz jest wart wiele głównie w oczach jego właściciela, bo nikt nie chciał go odkupić. Oto najdłuższy Dodge Viper na świecie.
Pewien śmiałek wpadł na wizjonerski pomysł: stworzyć limuzynę na bazie Vipera. Roadster z ogromnym silnikiem nie wydaje się dobrą bazą pod taki projekt, ale to nie zniechęciło właściciela do realizacji planu.
Tylko auta żal
Limuzyna powstała na egzemplarzu z 1996 roku. Po szeregu zmian, które zaszły za słupkiem B, samochód jest w stanie zmieścić aż dwanaście osób. Wykonawcy doposażyli Vipera w dodatkowy pałąk, ale dachu nie znajdziemy. Trudno byłoby sobie wyobrazić składanie tak dużej ilości materiału…
Wnętrze oferuje skórzane fotele. Co ciekawe, dwa z nich są kubełkowe. Zarówno pas przedni, jaki i tylny pozostały w oryginale. Patrząc na nie centralnie, trudno dostrzec, że coś jest nie tak. Dopiero profil zdradza absurdalne rozmiary całej konstrukcji.
Pod maską pozostawiono silnik 8.4 V10, który pozostaje najważniejszą wartością pojazdu. Jak wynika z zakończonego już ogłoszenia, samochód pokonał do tej pory zaledwie 5900 mil. Nie znalazł jednak nowego domu. Powód? Wydaje się, że mógłby znaleźć się jakiś optymista, który uzna ten projekt za fajny, ale cena wywoławcza wynosząca 135 000 dolarów skutecznie zniechęciła potencjalnych nabywców.