Niektórzy kierowcy narażają innych uczestników ruchu, aby udowodnić im swoją wyższość. To krótkowzroczne i niebezpieczne.
Tym razem było podobnie. Nagłe hamowanie przed motocyklistą doprowadziło do wypadku, który mógł skończyć się nawet tragedią. Kontrowersje są tu jeszcze większe, niż można było sądzić, ponieważ sprawcą był policjant w nieoznakowanym radiowozie.
Funkcjonariusze powinni karać uczestników ruchu, którzy postępują w taki sposób. Tymczasem sami dopuszczają się skrajnie ryzykownych manewrów i postaw. To nagranie jest tego przykładem. Na szczęście nie pochodzi z Polski, co nie oznacza, że u nas zawsze wszystko jest w porządku.
Nagłe hamowanie przed motocyklistą
Autorem filmu i jednocześnie poszkodowanym w tej historii jest prowadzący kanał Hyped Life z Florydy. Jechał on swoją Yamahą R3 za Dodge’em polakierowanym na czarno. Okazało się, że to nieoznakowany radiowóz do walki z piractwem drogowym.
Prędkość ze wskaźnika nie została ujawniona, co z pewnością oznacza jej przekraczanie. To jednak niczego nie zmienia w tej kwestii. Radiowóz bez uruchomionych sygnałów jechał tym samym tempem. Nagłe hamowanie przed motocyklistą było głupotą, która zakrawała o próbę celowego zrobienia komuś krzywdy.
Wyświetl ten post na Instagramie
Policjant włączył sygnały w ostatniej chwili przed zderzeniem. To nie wybieli jego postawy, tym bardziej że chwile wcześniej też postanowił zahamować przed użytkownikiem jednośladu – na szczęście wtedy jeszcze bez konsekwencji.
W końcu dochodzi do potężnego zderzenia. Motocyklista miał fart, ponieważ wywrócenie skończyło się na powierzchownych obrażeniach i bólu kręgosłupa. Nie doznał żadnych złamań. Jeżeli uderzyłby w samochód pod innym kątem i z innej pozycji, to mógłby nawet zginąć.
Kajdanki dla motocyklisty
Jeszcze większe kontrowersje budzą dalsze losy. Motocyklista, który był tak naprawdę poszkodowanym, został skuty kajdankami. W końcu wypuszczono go bez przedstawiania żadnych zarzutów. Czy była to próba wystraszenia? Nie jest to wykluczone.
W raporcie policyjnym napisano, że funkcjonariusz zauważył pędzącego motocyklistę, który jechał lekkomyślnie. Chwilę po wypadku miał twierdzić, że użytkownik jednośladu go wręcz śledzi. Absurd za absurdem. Winą obarczono nie tylko hamowanie kierowcy, ale też prędkość motocyklisty.
Nie jest to Polska, ale w żadnym kraju prawo nie zakłada bezkarności policyjnej w takich przypadkach. Mundurowy powinien zostać ukarany i zwolniony dyscyplinarnie. Takie zachowania nie są do przyjęcia w przypadku zwykłych użytkowników ruchu, a co dopiero w policji.